Muzyka
Moderatorzy: kuba11100, The Viking, Moderatorzy
-
- Administrator Forum
- Posty: 775
- Rejestracja: 29 maja 2012, 20:26
- Lokalizacja: Gdańsk
- ChrisEggII
- Użytkownik Forum
- Posty: 453
- Rejestracja: 30 lip 2010, 14:57
- Lokalizacja: Hajnówka/Białystok
Zaproszenie wysłane.
http://www.lastfm.pl/user/ChrisEggII
A jeżeli nie pokazuje ci części utworów, to prawdopodobnie wina tagów. W takim przypadku polecam Magic MP3 Tagger. Co prawda darmowa wersja ma strasznie denerwujące ograniczenia, ale dzięki temu ponad 70% utworów zaczęło być "wyłapywanych".
http://www.lastfm.pl/user/ChrisEggII
A jeżeli nie pokazuje ci części utworów, to prawdopodobnie wina tagów. W takim przypadku polecam Magic MP3 Tagger. Co prawda darmowa wersja ma strasznie denerwujące ograniczenia, ale dzięki temu ponad 70% utworów zaczęło być "wyłapywanych".
- ChrisEggII
- Użytkownik Forum
- Posty: 453
- Rejestracja: 30 lip 2010, 14:57
- Lokalizacja: Hajnówka/Białystok
-
- Administrator Forum
- Posty: 775
- Rejestracja: 29 maja 2012, 20:26
- Lokalizacja: Gdańsk
Kolorowo to ja mam po Pink Floydach. Szczególnie po przesłuchaniu sobie Meddle czy Ummagumma
Ostatnio mocno katuję rock progresywny zmieszany z art rockiem. Chyba znalazłem swój ideał dotyczący muzyki
W ogóle ostatnio Archive wydało nowy album. Gatunek według wokalisty tegoż zespołu to progressive electro rock soundscape. Trochę długi Widać w Archive dużą inspirację Floydami, dlatego zapodaję utwór, który bardzo mi się spodobał z ich ostatniego albumu:
https://www.youtube.com/watch?v=LV4TRTtli5E
A tutaj wstęp identyczny jak w High Hopes:
https://www.youtube.com/watch?v=oHMpq_9YKrg
Ostatnio mocno katuję rock progresywny zmieszany z art rockiem. Chyba znalazłem swój ideał dotyczący muzyki
W ogóle ostatnio Archive wydało nowy album. Gatunek według wokalisty tegoż zespołu to progressive electro rock soundscape. Trochę długi Widać w Archive dużą inspirację Floydami, dlatego zapodaję utwór, który bardzo mi się spodobał z ich ostatniego albumu:
https://www.youtube.com/watch?v=LV4TRTtli5E
A tutaj wstęp identyczny jak w High Hopes:
https://www.youtube.com/watch?v=oHMpq_9YKrg
-
- Administrator Forum
- Posty: 775
- Rejestracja: 29 maja 2012, 20:26
- Lokalizacja: Gdańsk
Ja znów to zmieniam gust. Z ciężkiego rocka ( jak i progresywnego) przeniosłem się na folk metal, szczególnie ballady. Świetny klimat stwarza do gry. Wiem że pisałem już o nim wcześniej, ale traktowałem to bardziej jako ciekawostkę. Tymczasem połączenie muzyki klasycznej z rockiem urzekło mnie niebywale za czym rozkręciłem się nieco bardziej w tym kierunku. Zespołów grających to jest bez liku, szczególnie w skandynawii, nie brak jednak kapel z reszty krajów europejskich.
https://www.youtube.com/watch?v=b-B4hP-t85M
https://www.youtube.com/watch?v=1x-5ZkTMyMc
https://www.youtube.com/watch?v=48MnZKUSXbI
A Archive okej, ale dla mnie odrobinę zbyt... monotonna? Może i trochę uderza w nie te brzmienia? Nie wiem, ale czegoś mi w niej brakuje :/
Z rzeczy które ostatnio zacząłem też na próbę puszczać to ruskie marsze z The Red Army Choir i Polski rap z gatunku tych bardziej patriotycznych
https://www.youtube.com/watch?v=b-B4hP-t85M
https://www.youtube.com/watch?v=1x-5ZkTMyMc
https://www.youtube.com/watch?v=48MnZKUSXbI
A Archive okej, ale dla mnie odrobinę zbyt... monotonna? Może i trochę uderza w nie te brzmienia? Nie wiem, ale czegoś mi w niej brakuje :/
Z rzeczy które ostatnio zacząłem też na próbę puszczać to ruskie marsze z The Red Army Choir i Polski rap z gatunku tych bardziej patriotycznych
- Michailoff
- Moderator
- Posty: 933
- Rejestracja: 15 paź 2005, 11:05
- Lokalizacja: Kraków
Pink Floyd... Pisałem to kilkaset tysięcy razy, napiszę jeszcze raz. Kapela-Jedyna-w-Swoim-Rodzaju. Niepowtarzalni, wyjątkowi... Ich legendarne płyty z lat 70. mogę katować w nieskończoność. Moim faworytem zdecydowanie Meddle, ale równie mocno cenię sobie Wish You Were Here, Animals i Darksajda. The Wall nie liczę, bo to zbyt osobista płyta i zestawianie jej moim zdaniem jakimikolwiek gwiazdkami, czy cyferkami to spore nadużycie. To trzeba po prostu poczuć, innej opcji nie widzę.
Nie pogardzę też resztą dzieł Floydów, ale do tego potrzebne są specyficzne warunki. Próbowałem przez to przejść "na trzeźwo", ale poza Atom Heart Mother nie ma szans, zwłaszcza do I płyty potrzeba duuuuużo kwasu
Dla mnie jednak płytą wszech czasów nie jest żaden album Floydów, a "In the Court of the Crimson King". Płyta, która w zasadzie jest definicją klasycznego, brytyjskiego rocka progresywnego. Nie wyobrażam sobie fana tego gatunku muzyki, który choć raz nie przesłuchał tego legendarnego dzieła.
A ze współczesnej sceny prog-rock... Archive mnie nie cieszy aż tak bardzo, choć nie powiem, takie Lights mi się przyjemnie słucha. Nie rozumiem zachwytu nad Dream Theater, już wolę mniej znane, a sporo lepsze The Pineapple Thief. Szwedzka scena prog-rock (Opeth, Pain of Salvation) to zgoła odmienny temat, od nich aż idzie wyczuć to, że są ze Skandynawii
Marillion po odejściu Fisha to nie Marillion, szkoda mi natomiast zawieszenia działalności przez Porcupine Tree. Muzyka ciężka w odbiorze, na pierwszych płytach mocno psychodeliczna, ale można ją poczuć nawet bez żadnych "wspomagaczy".
Z zagranicznych kapel polecam jeszcze islandzki Sigur Ros - w ich kompozycjach aż idzie wyczuć ten specyficzny, na poły bajkowy klimat Islandii. Inną ciekawą propozycją jest pierwsza płyta My Bloody Valentine, ale w pełni tę płytę idzie docenić dopiero, jak się ma wysokiej klasy sprzęt grający i naprawdę wyborny słuch.
W polskiej scenie prog-rocka poza jednym wielkim wyjątkiem nie siedzę w ogóle, Collage, SBB i Quidam do mnie nie przemawiają (chociaż ci ostatni mieli parę fajnych numerów), a reszta to dla mnie totalny i kompletnie nieznany underground.
Na koniec zostawiłem dwa zespoły, o których jeszcze się rozpiszę, bo mi nie dają spokoju.
Tool - mam ich bodaj wszystkie albumy (prócz słabszego 10.000 days), a Lateralus to był mój najdroższy zakup, jeśli o płyty chodzi Chodzą ploty, że nagrywają piątą płytę... To zaś oznacza, że po jej wydaniu ruszą w trasę i nie jest wykluczone, że znów zawitają do Polski. A nie iść na TAKI koncert...
Riverside - polski rodzynek, nasz towar eksportowy. Obok Vadera i Behemotha najbardziej rozpoznawalny polski zespół zarówno na Wschodzie, jak i Zachodzie Mogę o nich pisać w nieskończoność, ale po co... polecam całą dyskografię, czyli wszystkie pięć albumów, dwie EPki i parę singli. O ile pierwsze trzy płyty nie każdemu leżą (i po prawdzie zdążyły się już trochę zestarzeć), o tyle dwie ostatnie - klasa światowa, bijąca Dream Theater na głowę i co najmniej o dwie klasy. Docenili ich zresztą na naszym rodzimym "mainstreamie":
-Czwarta płyta 1. na liście OLiS.
-Piąta płyta 2. na liście OLiS, a jeden z utworów dwa razy 1. na Liście Przebojów radiowej Trójki.
Nic więcej chyba nie muszę dodawać poza tym, że w miarę regularnie koncertują w największych polskich miastach
Nie pogardzę też resztą dzieł Floydów, ale do tego potrzebne są specyficzne warunki. Próbowałem przez to przejść "na trzeźwo", ale poza Atom Heart Mother nie ma szans, zwłaszcza do I płyty potrzeba duuuuużo kwasu
Dla mnie jednak płytą wszech czasów nie jest żaden album Floydów, a "In the Court of the Crimson King". Płyta, która w zasadzie jest definicją klasycznego, brytyjskiego rocka progresywnego. Nie wyobrażam sobie fana tego gatunku muzyki, który choć raz nie przesłuchał tego legendarnego dzieła.
A ze współczesnej sceny prog-rock... Archive mnie nie cieszy aż tak bardzo, choć nie powiem, takie Lights mi się przyjemnie słucha. Nie rozumiem zachwytu nad Dream Theater, już wolę mniej znane, a sporo lepsze The Pineapple Thief. Szwedzka scena prog-rock (Opeth, Pain of Salvation) to zgoła odmienny temat, od nich aż idzie wyczuć to, że są ze Skandynawii
Marillion po odejściu Fisha to nie Marillion, szkoda mi natomiast zawieszenia działalności przez Porcupine Tree. Muzyka ciężka w odbiorze, na pierwszych płytach mocno psychodeliczna, ale można ją poczuć nawet bez żadnych "wspomagaczy".
Z zagranicznych kapel polecam jeszcze islandzki Sigur Ros - w ich kompozycjach aż idzie wyczuć ten specyficzny, na poły bajkowy klimat Islandii. Inną ciekawą propozycją jest pierwsza płyta My Bloody Valentine, ale w pełni tę płytę idzie docenić dopiero, jak się ma wysokiej klasy sprzęt grający i naprawdę wyborny słuch.
W polskiej scenie prog-rocka poza jednym wielkim wyjątkiem nie siedzę w ogóle, Collage, SBB i Quidam do mnie nie przemawiają (chociaż ci ostatni mieli parę fajnych numerów), a reszta to dla mnie totalny i kompletnie nieznany underground.
Na koniec zostawiłem dwa zespoły, o których jeszcze się rozpiszę, bo mi nie dają spokoju.
Tool - mam ich bodaj wszystkie albumy (prócz słabszego 10.000 days), a Lateralus to był mój najdroższy zakup, jeśli o płyty chodzi Chodzą ploty, że nagrywają piątą płytę... To zaś oznacza, że po jej wydaniu ruszą w trasę i nie jest wykluczone, że znów zawitają do Polski. A nie iść na TAKI koncert...
Riverside - polski rodzynek, nasz towar eksportowy. Obok Vadera i Behemotha najbardziej rozpoznawalny polski zespół zarówno na Wschodzie, jak i Zachodzie Mogę o nich pisać w nieskończoność, ale po co... polecam całą dyskografię, czyli wszystkie pięć albumów, dwie EPki i parę singli. O ile pierwsze trzy płyty nie każdemu leżą (i po prawdzie zdążyły się już trochę zestarzeć), o tyle dwie ostatnie - klasa światowa, bijąca Dream Theater na głowę i co najmniej o dwie klasy. Docenili ich zresztą na naszym rodzimym "mainstreamie":
-Czwarta płyta 1. na liście OLiS.
-Piąta płyta 2. na liście OLiS, a jeden z utworów dwa razy 1. na Liście Przebojów radiowej Trójki.
Nic więcej chyba nie muszę dodawać poza tym, że w miarę regularnie koncertują w największych polskich miastach
Crimson (king) Michailoff
Meddle to jedyna płyta Pink Floyd, która do mnie nie przemawia. Nie wiem czemu, ale nudzi mnie. Słuchałem jej dwa dni temu i już nic z niej nie pamiętam, oprócz Echoes. Faworytem zdecydowanie jest Animals i zaczyna mi się podobać Obscured by Clouds. Również uwielbiam dwa ostatnie albumy w dorobku Pink Floyd, już bez Watersa. Utwory jak High Hopes i Sorrow to po prostu miazga!
Taa, Pipery i Saucerfule bez wspomagaczy nie da rady przesłuchać. Szczególnie w Piperach ten wokal Barretta... Szkoda, że odszedł, ten jego głos, normalnie hipnotyzujący
"In the Court of the Crimson King" muszę przesłuchać, tak samo jak Riverside, bo Dream Theater nawet lubię, ale jak polski zespół lepszy to warto
Taa, Pipery i Saucerfule bez wspomagaczy nie da rady przesłuchać. Szczególnie w Piperach ten wokal Barretta... Szkoda, że odszedł, ten jego głos, normalnie hipnotyzujący
"In the Court of the Crimson King" muszę przesłuchać, tak samo jak Riverside, bo Dream Theater nawet lubię, ale jak polski zespół lepszy to warto
- Michailoff
- Moderator
- Posty: 933
- Rejestracja: 15 paź 2005, 11:05
- Lokalizacja: Kraków
Obscured by Clouds? Dyć to najmniej Floydowa płyta, jaka przychodzi mi do głowy! W niemal wszystkich dyskusjach pomijana, moim zdaniem nie bez powodu. Widać (a raczej słychać) bardzo wyraźnie, że to rzecz robiona na zlecenie (na potrzeby jakiegoś tam niszowego żabojadziego filmu), pisana na kolanie między nagraniami Meddle, koncertem w Pompejach, a sesjami do Darksajda.
Podobna historia ma się z wcześniejszym More - również praca zlecona, na potrzeby filmu tego samego reżysera. Również pisana na szybko, na kolanie, byle odbębnić zlecenie. Nie mówię broń Boże, że to słabe płyty, ale w dyskografii Floydów najsłabsze (obok The Final Cut, ale to akurat traktuję jak solowe dzieło Watersa).
A Momentary Lapse of Reason i Division Bell? Czuć na nich starych dobrych Floydów z połowy lat '70. Dobre (szczególnie ta druga płyta), a High Hopes... Ostatni kawałek ostatniej płyty Floydów. Ciężko mi sobie wyobrazić jakikolwiek inne dzieło muzyczne w tym miejscu. Tak samo ciężko mi sobie wyobrazić lepsze podsumowanie i zwieńczenie ich dyskografii. Jeśli miałbym wskazać jeden jedyny utwór, którym miałbym zdefiniować muzykę Floydów - prawdopodobnie wybrałbym właśnie High Hopes.
Podobna historia ma się z wcześniejszym More - również praca zlecona, na potrzeby filmu tego samego reżysera. Również pisana na szybko, na kolanie, byle odbębnić zlecenie. Nie mówię broń Boże, że to słabe płyty, ale w dyskografii Floydów najsłabsze (obok The Final Cut, ale to akurat traktuję jak solowe dzieło Watersa).
A Momentary Lapse of Reason i Division Bell? Czuć na nich starych dobrych Floydów z połowy lat '70. Dobre (szczególnie ta druga płyta), a High Hopes... Ostatni kawałek ostatniej płyty Floydów. Ciężko mi sobie wyobrazić jakikolwiek inne dzieło muzyczne w tym miejscu. Tak samo ciężko mi sobie wyobrazić lepsze podsumowanie i zwieńczenie ich dyskografii. Jeśli miałbym wskazać jeden jedyny utwór, którym miałbym zdefiniować muzykę Floydów - prawdopodobnie wybrałbym właśnie High Hopes.
Crimson (king) Michailoff