Creepypasta

Miejsce na dyskusje "off-topic"

Moderatorzy: kuba11100, The Viking, Moderatorzy

kurzel131
Użytkownik Forum
Posty: 395
Rejestracja: 12 kwie 2009, 18:08
Kontakt:

Creepypasta

Post autor: kurzel131 »

//czytać po 23 i załączcie do tego jakąś fajną muzyczkę

<s>fotki lukacie na własną odpowiedzialność</s>

Userów o słabych nerwach zachęcam do oblukania obrazków;p

"Smile.dog


3 lipca 2009 otrzymałem e-mail&#8217;a od mojego przyjaciela Matt&#8217;a Garcia w którym po prostu spytał mnie: "Czy słyszałeś o smile.jpg?
Odpisałem mu szczerze: "Nie, nie słyszałem... czy to jakiś plik? Co to jest? "

Potem postanowił mi o tym opowiedzieć:
"Natknąłem się na to wczoraj wieczorem. Najwyraźniej jest to jakiś stary obrazek, lecz nie wiadomo kto go umieścił i po co. Dziwnie wpływa na ludzi, którzy na niego patrzą. Bardzo trudno jest go znaleźć, bo przeważnie okazuje się fałszywym plikiem albo został już usunięty. Może mi się tylko wydaję, ale gdy go oglądam czuję się dziwnie, jakby coś zza obrazu patrzyło na mnie. Za pierwszym razem wystraszyłem się nie na żarty i natychmiast zamknąłem przeglądarkę. Nie mówię, że obrazy na zdjęciu są straszne, ale te kolory i wzory, mają w sobie jakiś hipnotyczny efekt. Powinieneś sam to sprawdzić i ocenić. Poniżej wysyłam ci link do strony i zdjęcia. Daj znać, co o tym myślisz. -Matt G.

Odkąd otrzymałem e-mail&#8217;a od Matt&#8217;a, sprawdziłem tę historię i zapisałem tajemniczy obrazek na dysku. Badałem go przez ostatnie pięć dni. Mogę powiedzieć jedno, &#8230;moje koszmary stały się bardzo realistyczne. Ten obraz związał się ze mną. Przyłapałem się na myśleniu o nim kilka razy w ciągu dnia. Ci, którzy mnie znają, wiedzą, że zawsze miałem koszmary. Ale ten tydzień był inny. Czułem, że stały się one bardziej rzeczywiste. Nie mówię, że uwierzyłem w tą historię, ale powiem, że jest to &#8230; trochę ironiczne. Sami sprawdźcie . Na dole tego postu znajduje się link do ściągnięcia oryginalnego smile.jpg. A teraz opowiem wam historię Mary. Mówi się, że ten obrazek zniszczył jej życie. &#8211; Shad

Ciekawy przypadek Mary

Po raz pierwszy spotkałem się osobiście z Mary E. latem 2007 roku. Umówiłem się z jej mężem, Terence&#8217;em, abym mógł przeprowadzić z nią wywiad . Mary początkowo zgodziła się, bo nie byłem reporterem, ale raczej amatorskim pisarzem gromadzącym informacje na kilka tematów na uczelnie, jeśli wszystko by poszło zgodnie z planem, zebrałbym trochę czystej fantazji. Zaplanowaliśmy rozmowę na weekend, kiedy akurat byłem w Chicago z niepowiązanych spraw, ale w ostatniej chwili Mary zmieniła zdanie i zamknęła się w swojej sypialni, odmawiając wizyty ze mną. Przez pół godziny siedziałem z Terence&#8217;em przed drzwiami sypialni, następnie słuchałem i robiłem notatki gdy Terence próbował bezskutecznie uspokoić żonę. Rzeczy, które Mary mówiła nie były zbyt sensowne, ale nadające się do wzorca, którego się spodziewałem: choć nie widziałem jej, wiem, że płakała i częściej niż jej wymówki aby nie rozmawiać ze mną, skupiała się na chaotycznym dialogu z jakaś wyimaginowaną istotą, z jej snów lub koszmarów. Terence przeprosił mnie z całego serca, kiedy przestał uspokajać Mary, a ja starałem się ją przekonać, przypominając, że nie jestem reporterem w poszukiwaniu historii, ale tylko ciekawym, młodym człowiekiem w poszukiwaniu informacji. Poza tym, pomyślałem, że może mógłbym dowiedzieć się czegoś o niej w inny sposób jeżeli tylko zdobędę odpowiednie materiały.

Mary E. była odpowiedzialna za obsługę sieci internetowej w niewielkiej siedzibie w Chicago Bulletin Board System w 1992 r., kiedy po raz pierwszy zetknęła się ze smile.jpg i jej życie zmieniło się na zawsze. Ona i Terence byli małżeństwem tylko od pięciu miesięcy. Mary była jedną z około 400 osób, którzy widzieli obraz, kiedy został opublikowany na BBS jako hiperłącze, jednak była ona jedyną osobą, która otwarcie mówiła o tym doświadczeniu. Reszta pozostała anonimowa, lub być może nie żyje. W 2005 r., kiedy byłem dopiero w dziesiątej klasie, smile.jpg po raz pierwszy zwrócił moją uwagę przez rosnące zainteresowanie w internetowych, niewyjaśnionych zjawiskach. Mary była najczęściej wskazywaną ofiarą tego, co jest czasem określane jako "Smile.dog", nazwa smile.jpg jest to rzekome ułatwienie do wyświetlenia. To, co ożywiło moje zainteresowanie (nie oczywiste elementy grozy cyber legend i moja skłonność ku takim rzeczom) był zwykły brak informacji, zazwyczaj ludzie nie wierzą, że może istnieć coś poza plotką czy mistyfikacją.

Ten przypadek jest wyjątkowy, ponieważ, mimo że cały fenomen opiera się tylko na jednym obrazku, nigdzie nie można go znaleźć. To oczywiste, że wiele fałszywych i pozornych śmieci internetowych nazwanych smile.jpg, pojawia się na najczęściej odwiedzanych stronach o tematyce paranormalnej na przykład takich jak 4chan czy imageboard. Podejrzewa się, że są to podróbki, bo nie oddziaływają na ludzi tak samo jak prawdziwy smile.jpg , który może powodować nagłą padaczkę, ból w skroniach lub silne poczucie niepokoju. Te rzekome reakcje są jednymi z powodów, dlaczego smile.jpg traktuje się z taką pogardą, ponieważ wydaje się być oczywistym absurdem, ale w zależności kogo spytamy o niechęć do potwierdzania istnienia smile.jpg jest po prostu spowodowana strachem lub po prostu niedowierzaniem.

Ani smile.jpg ani Smile.dog nie jest nigdzie wspomniany na Wikipedii, ale na stronie znajdują się artykuły o innych skandalicznych przypadkach jak hello.jpg lub 2girls1cup, wszelkie próby stworzenia strony o smile.jpg są usuwane przez jednego z wielu administratorów encyklopedii.
Spotkania z smile.jpg są materiałami napędzającymi powstawanie legend Internetu. Historia Mary E. nie jest jedyna, istnieją niepotwierdzone pogłoski, że pokazano smile.jpg w pierwszych dniach istnienia Usenet. Istnieje nawet opowieść, że w 2002 r. haker sfloodował forum humoru i satyry strony Something Awful zdjęciami Smile.dog, powodując, że prawie połowa użytkowników forum dostała padaczki. Mówi się też, że od połowy lat 90 do ich końca, smile.jpg był przekazywany na Usenet jako załącznik w e-mail&#8217;ach łańcuszkowych z tematem "UŚMIECHNIJ SIĘ! B&#211;G CIĘ KOCHA!&#8221; Jednak pomimo wielu odsłon tych afer okazało się, że niewiele osób przyznaje się do brania jakiegokolwiek w tym udziału. Żaden ślad ani link do oryginalnego pliku nigdy nie został odkryty.

Ci, którzy twierdzą, że naprawdę widzieli smile.jpg często tłumaczą się, że byli zbyt zajęci, aby zapisać kopię obrazu na dyskach twardych. Jednak wszystkie domniemane ofiary, podają ten sam opis zdjęcia: Pies-jako stworzenie (zazwyczaj opisywany jako podobny do Husky), oświetlone przez lampę błyskową aparatu, znajduje się w mrocznym pokoju, jedyny szczegół, który jest widoczny w tle jest ręka ludzka, wychodząca z ciemności po lewej stronie ramki. Ręka jest pusta, ale zazwyczaj opisywana jest jako &#8222;machająca&#8221; lub &#8222;kiwająca&#8221;. Oczywiście, najwięcej uwagi poświęca się psu (lub stworzeniu podobnemu do psa, ponieważ nikt tak naprawdę do końca nie wie co widział). Pysk zwierzęcia rzekomo dzieli szeroki uśmiech, który ukazuje dwa rzędy białych, bardzo prostych, bardzo ostrych, bardzo ludzko wyglądających zębów&#8230;

http://t0.gstatic.com/images?q=tbn:ANd9 ... sUmtwCDw-Q

http://24.media.tumblr.com/tumblr_m4w9k ... o1_500.jpg "

A skoro wcześniej poruszylimy temat 2 wojny

"PUŁAPKA
W Berlinie tuż po zakończeniu drugiej wojny światowej pieniędzy było mało, zapasy były na wyczerpaniu, wyglądało na to, że miastu grozi klęska głodu. W tym czasie ludzie opowiadali o młodej kobiecie, która spotkała w tłumie na ulicy niewidomego. Zaczęli rozmawiać. Niewidomy mężczyzna poprosił ją o przysługę - czy mogłaby dostarczyć list na adres zapisany na kopercie? Było jej po drodze, więc się zgodziła.
Kiedy odeszła parę kroków, postanowiła spytać, czy mogłaby jeszcze jakoś pomóc mężczyźnie, ale spostrzegła go biegnącego przez tłum bez białej laski czy ciemnych okularów. Było to mocno podejrzane, więc poszła to zgłosić na policję.
Kiedy policja odnalazła dom, którego adres widniał na kopercie, dokonała makabrycznego odkrycia. Trzech rzeźników ćwiartowało ludzkie mięso i sprzedawało je głodującym ludziom.
Co było w kopercie, którą rzekomy niewidomy dał kobiecie? Kartka, na której było napisane "To ostatnia, jaką wam dzisiaj przysyłam"."


http://www.paranormalne.pl/
Ostatnio zmieniony 17 lis 2012, 03:20 przez kurzel131, łącznie zmieniany 3 razy.
kuba11100
Administrator Forum 
Administrator Forum 
Posty: 1667
Rejestracja: 18 sie 2008, 13:57
Lokalizacja: Polska
Kontakt:

Post autor: kuba11100 »

Oczywiście, najwięcej uwagi poświęca się psu (lub stworzeniu podobnemu do psa, ponieważ nikt tak naprawdę do końca nie wie co widział). Pysk zwierzęcia rzekomo dzieli szeroki uśmiech, który ukazuje dwa rzędy białych, bardzo prostych, bardzo ostrych, bardzo ludzko wyglądających zębów&#8230;
Pierwsze skojarzenie. Nie mogłem się powstrzymać, wybaczcie :D
Link jak najbardziej bezpieczny.

Nawiasem, nie próbujcie szukać innych, wymienionych w tekście obrazków. NIGDY.
Pozdrawiam,
kuba11100

Strefa KaMMirror misji
Awatar użytkownika
DeBe
Użytkownik Forum
Posty: 1010
Rejestracja: 27 cze 2007, 22:37
Lokalizacja: z chipsów Lays

Post autor: DeBe »

Ciekawe... nigdy o tym nie słyszałem. Możesz rozwinąć Kubo swoją myśl ("Nawiasem, nie próbujcie szukać innych, wymienionych w tekście obrazków. NIGDY.")? Co wiesz na ten temat?
Awatar użytkownika
DeBe
Użytkownik Forum
Posty: 1010
Rejestracja: 27 cze 2007, 22:37
Lokalizacja: z chipsów Lays

Post autor: DeBe »

Właśnie sobie obejrzałem inną wersję tego psiaka, którego wrzucił kurzel. Znacznie bardziej przerażająca. Ciekawy efekt. Można znaleźć na tej stronie - http://www.paranormalne.pl/topic/27146-smiledog/.
Ludzie mają pomysły.
Awatar użytkownika
PinCheR
Użytkownik Forum
Posty: 256
Rejestracja: 05 cze 2008, 10:38
Lokalizacja: Warszawa

Post autor: PinCheR »

Ale brzydki pies...
KAMPANIA:
Awatar użytkownika
robi29
Użytkownik Forum
Posty: 1942
Rejestracja: 20 cze 2007, 14:31
Lokalizacja: Gdynia
Kontakt:

Post autor: robi29 »

kuba11100 pisze:Nawiasem, nie próbujcie szukać innych, wymienionych w tekście obrazków. NIGDY.
Dokładnie. Już wcześniej widziałem tego psychodelicznego psa i wiele innych zdjęć. Niektóre naprawdę ostre.
kuba11100
Administrator Forum 
Administrator Forum 
Posty: 1667
Rejestracja: 18 sie 2008, 13:57
Lokalizacja: Polska
Kontakt:

Post autor: kuba11100 »

robi29, ten piesek to pikuś w porównaniu z resztą... DeBe, już spieszę z wyjaśnieniem. Same opisy są już chyba wystarczająco obrzydliwe, żeby zniechęcić każdego do dalszych poszukiwań. Za Wikipedią:

Hello.jpg (lub "goatse")
Znajdowało się na niej zdjęcie o nazwie hello.jpg. Przedstawiało ono nagiego mężczyznę, rozciągającego swój odbyt na szerokość zbliżoną do szerokości jego dłoni. Na zdjęciu widoczne były także jego penis i jądra. Strona była często wykorzystywana przez trolli internetowych, aby zaszokować przypadkowych użytkowników.
2 girls 1 cup:
Można w nim zobaczyć dwie kobiety oddające się erotycznej zabawie. Jedna z nich wypróżnia się do kubka, po czym obydwie najpierw liżą, a następnie zjadają część jego zawartości, całując się przy tym. W kolejnej scenie wywołują u siebie wymioty, wymiotując jedna drugiej w usta.
Pozdrawiam,
kuba11100

Strefa KaMMirror misji
kurzel131
Użytkownik Forum
Posty: 395
Rejestracja: 12 kwie 2009, 18:08
Kontakt:

Post autor: kurzel131 »

Myślałem ,że dasz ten link http://i171.photobucket.com/albums/u286/
IndianaPumper/dog-smile.jpg


Co do twoich kuba z dziewczynkami oglądaliśmy w szkole z paroma osobami z klasy , a zoba chyba glassmen gość co se do dupy wsadza słoik a potem szkła wyciąga.

Są tez głupie choroby genetyczne jak wypadające odbyty, płód arlekina, zespół patauta albo ukąszenie czarnej mamby czy brown rescules spider.





Poprawiłem drugi link, głupie hostingi

Te są tez ciekawe


"Kserokopiarka
Jesteś sam w pracy.
Nagle słyszysz dźwięk kopiarki. Idziesz więc sprawdzić co się dzieje.
Zauważasz wysuwające się zdjęcia, podnosisz jedno, i widzisz na nim samego siebie, siedzącego przy swoim biurku. Martwego. Z poderżniętym gardłem i wywróconymi oczami.
Inne zdjęcia przedstawiają to samo ujęcie, lecz zrobione z różnych stron.

W maszynie nie ma zdjęcia oryginalnego..."



"Starsza pani
Pewnego dnia, jedna kobieta wychodziła własnie z supermarketu po zrobieniu zakupów. Była wyraźnie w dobrym humorze.
Podeszła do bagażnika swojego samochodu, aby zapakować tam zakupy.
Gdy już to zrobiła, zamknęła klapę od bagażnika, i zobaczyła starszą panią stojącą przy drzwiach od srony pasażera.
-"Czy mogłaby mnie pani podwieźć do domu? Nie mam samochodu, a cały dzień jestem na nogach"- zapytała staruszka
-"Z przyjemnością"- odparła kobieta, otwierając drzwi pasażera.
Gdy kobieta zmierzała w stronę drzwi kierowcy, zaczęła czuć się niekomfortowo. Gdy wsiadła do samochodu, zajrzała do torebki.
-"Chyba zgubiłam kartę kredytową, popytam czy ktoś jej czasem nie znalazł"
-"Dobrze, poczekam tu na panią" - odrzekła starsza pani.
Kobieta wróciła do supermarketu po ochroniarza. Opowiedziała mu o zdarzeniu.
Gdy szli razem w stronę jej samochodu, zauważyli że drzwi od strony pasażera były otwarte.
Na fotelu znajdowała się torebka którą miała przy sobie staruszka.
W jej wnętrzu znajdowała się sukienka, peruka z siwymi włosami, nóż rzeźniczy, kamera video, oraz taśma klejąca...."


Takie historyjki są też w grach można np kogoś nastraszyć by odechciał tylko siedzieć przy kompie

"Polybius


http://www.joltcountry.com/pics/Polybius.gif


Gra została wypuszczona na rynek w bardzo małym, wręcz znikomym nakładzie. Jeden czy dwa przestarzałe automaty na przedmieściach Portland. Wokoło gry panuje atmosfera tajemnicy i kraży o niej wiele dziwnych opowieści, podobno powodowała amnezję, ludzie nie pamiętali gdzie mieszkają a nawet nie pamiętali swojego imienia!

Miała być ona wyprodukowana przez pewien rodzaj wojskowej grupy badawczej która zajmowała się najnowszą technologią. Pracowali także nad metodami modyfikacji zachowań ludzkich. Wszystko było opracowywane na potrzeby CIA. Dzieci które grały w tą grę budziły się z krzykiem w środku nocy, więkoszość z nich miała potworne koszmary.

Zgodnie z zeznaniami właściciela salonu gier, "faceci w czerni" zbierali nagrania z procesu gry. Nie interesowały ich pieniądze jakie mogli zarobić na automacie, oni po prostu zbierali informacje na temat gry.

Pomijając całą tajemniczą otoczkę, sama gra też nie należała do zwykłych. Abstrakcja która zakrywała na psychodelie łącząca szybką akcję z elementami układanki - ten dziwny, bądź co bądź, opis najlepiej opisuje jak gra mogła wyglądać. Dzieci które w nią zagrały, odczuwały potem paniczny strach przed jakimikolwiek rodzajamy gier wideo. Jeden z nich rozpoczął nawet swojego rodzaju krucjatę przeciwko nim. Skontaktowaliśmy się z nim, z nadzieją że będzie miał dla nas jakieś informacje na temat Polybiusa, niestety jedyne co był nam w stanie powiedzieć to to że gra znikneła z salonu gier niecały miesiąc po tym jak w nią zagrał.

Nikt nigdy nie znalazł ROMu (przyp. tłumacza pamięć tylko do odczytu, pozwala nam np grać w gry z snesa na komputerze) choć niektóre źródła twierdzą że jednak istnieje jakaś wersja, jednak jest w posiadaniu nieznanego kolekcjonera. Po internecie krąży pare screenshotów z gry.

http://www.joltcountry.com/pics/1086566949.jpg


To zdjęcie pochodzi ze spisu "The Killer List of Videogames" (http://www.klov.com/). Automat pojawia się także w odcinku Simpsonów "Please Homer, Don't Hammer 'Em".


http://www.joltcountry.com/pics/habf20_ ... e_wars.jpg

Na automacie widziamy napisa "Property of U.S Government", co pokazuje jak bardzo popularna była ta legenda w czasach kiedy ten odcinek był w produkcji. Pozostając przy napisach, na ekranie początkowym (rys.1) oprócz rzucającego się w oczy napisu "Polybius" jest jeszcze nazwa firmy "Sinnesloeschen". Jest to rodzaj zabawy językiem bowiem nie znajdziemy tego słowa w jakimkolwiek słowniku języka niemieckiego, jednak kiedy rozbijemy słowo na części pierwsze wszystko zaczyna nabierać sensu, "Sinn(es)" znaczy nie mniej nie więcej a "zmysł" lub "rozum". Drugi człon czyli "Loeschen" znaczy tyle co "usunąć" czy "pozbawić".

Na stronie internetowej YouTube można znaleźć filmik który przedstawia dwójkę znajomych, którzy po otrzymaniu od anonimowego informatora dokładnych danych o tym gdzie znajduje się prawdziwy automat, odkrywają mitycznego Polybiusa.

http://www.youtube.com/watch?feature=pl ... Emg09EcatE

Dla wszystkich zainteresowanych, strona z której można ściągnąć grę taką jak mogła wyglądać w czasach kiedy funkcjonowała na automatach :

http://www.sinnesloschen.com/1.php "


Dalej legendarne pokemony

"MISSINGNO

Wiecie skąd wziął się błąd w Pokemon Blue, który umożliwia spotkanie tajemniczego pokemona zwanego Missingno? Zastanawialiście się, dlaczego pojawiał się tylko w wersjach Blue i Red, ale nie było go w późniejszej wersji Green? Mam pewną teorię, która może to wyjaśnić.

Wszystko zaczęło się jeszcze podczas tworzenia gry, w biurze programistów. Projektanci pracowali właśnie nad wersją Blue, kiedy usłyszeli dziwne hałasy. To coś mówiło, ale żaden z programistów nie był w stanie zrozumieć jego słów. Głos stawał się coraz głośniejszy, a jego źródło zaczęło zbliżać się do jednego z pracowników o nazwisku Takenori ta. Wystraszony Takenori zapytał "Czego chcesz!?". W tym momencie ta rzecz nagle ukazała swoje oblicze. Okazało się, że przypomina chłopca, ucznia pobliskiej szkoły. Wyglądałby całkiem normalnie, gdyby nie to, że był cały poplamiony krwią, a jego oczy lśniły czerwienią. Co kilka sekund powtarzał jakieś dziwne słowa, które brzmiały jak "zabić radość". Chwilę później zrobiło się jeszcze bardziej niepokojąco, kiedy zaczął wypowiadać zdanie

"Missingno, nazywam się Missingno, człowiek bez numeru urodzenia"

Takenori nerwowo zapytał "Jaki numer urodzenia?", na co chłopiec odpowiedział "To numer dnia, w którym się urodziłeś. Tak jak ty urodziłeś się 31 marca 1965 roku, więc twój numer wynosi 33165. Ja nie mam numeru urodzenia, byłem tylko płodem, którego matka została zamordowana. Siłą wyciągnęli mnie z jej brzucha, po tym jak ją zabili."
- Dlaczego tu jesteś!? Cz-czego od nas chcesz!? - wykrzyczał przerażony Takenori.
- Zaprogramuj mnie w grze jako Missingno, aby inni też mogli poczuć mój ból! - krzyknął intruz.
- Co masz na myśli? - spytał programista.
- Ich dane będą uszkadzane, kiedy mnie zobaczą. Wtedy zrozumieją, co mnie spotkało, dowiedzą się, że wszystko co dobre, może być łatwo zniszczone. - stanowczo rzekł Missingno.
Takenori od razu zgodził się umieścić ducha w grze. Z jakichś powodów wiedział, co by się stało, gdyby odmówił. Reszta programistów odradzała mu tego, ale on i tak to zrobił. Pracował przez kilka dni, a gdy było po wszystkim, zagroził kolegom, aby NIGDY nikomu nie mówić o tym, co się wydarzyło. Twarz Takenoriego każdego dnia stawała się bledsza. W końcu zachorował, okazało się, że nie spał od czasu wizyty Missingno.
Satoshi Tajiri (twórca gier Pokemon i sponsor wytwórnii Game Freak) jednego dnia polecił Takenoriemu, aby wziął dzień urlopu, jednak w odpowiedzi ten zaczął przeraźliwie krzyczeć "NIE, NIE MOGĘ!!! ZOSTAW MNIE W SPOKOJU! JESTEM ZAJĘTY!!!". Satoshi uspokoił kolegę i zaprosił go na lunch. Takenori zgodził się na wyjście i udali się do pobliskiej kawiarnii. Programista chętnie rozmawiał z Satoshim, jednak ani słowem nie wspomniał o Missingno. Swój wygląd oraz zmęczenie Takenori wyjaśnił brakiem snu wywołanym rzekomą chorobą swoich dzieci, które złapały grypę jeżdząć samochodem z opuszczonymi oknami w deszczowy dzień. Satoshi od razu zapytał "Kto do cholery otwiera okna w deszcz? Chyba ci odbiło, Takenori!". Programista nie rozumiał, dlaczego szef miał o to do niego takie pretensje.

Kilka dni po premierze gry, Takenori obudził się w środku nocy. Gdy otworzył oczy, zobaczył pochylającego się nad nim Missingno, gdy ten rzekł "Źle to zrobiłeś! Kiedy pojawiam się w grze, powinien nastąpić błąd, który niszczy grę na zawsze!".
- Nie karz mnie!!! Ja nie wiedziałem!! Proszę, nie!!! - krzyczał mężczyzna.
- Nie zrobię ci krzywdy, ale odnajdę wszystkich, którzy grali w tę grę i od teraz będę się ukazywał w każdej z nich! Wszystkie te dzieci będą mogły podziękować panu ta za zaprogramowanie tak wspaniałej klątwy. - odpowiedział Missingno.
Takenori już tylko stał w swoim pokoju. Nagle przerwócił się, a jego oczy wypełniły się łzami. "DLACZEGO!? DLACZEGO!?!?" rozpaczliwie krzyczał. Z ciemności zaczęła wyłaniać się rodzina programisty. Jego najbliżsi przez około minutę mówili i robili dziwne rzeczy, jakby nie byli sobą. Jego syn zapytał "Dlaczego to zrobiłeś, tatusiu?", po czym jego twarz nagle zniknęła. Jego córeczka zdjęła koszulkę i wydrapała na swoim ciele napis "Tato, zmusiłeś mnie do tego!". Jego żona wyglądała jakby została powieszona na znajdującym się na suficie wentylatorze, jej zwisające ciało obracało się niczym karuzela.Takenori krzyknął "STOP!! PROSZĘ PRZESTAŃ!!!" i wtedy się obudził. Od razu zdał sobie sprawę, że jego rodzinie nic nie jest. Uznał, że to jakaś choroba psychiczna. Postanowił odwiedzić szpital. W końcu przybył lekarz, aby go przebadać. Po wszystkim doktor wypisał mu receptę. Jakiś czas potem mężczyzna zorientował się, że na wydanej karcie widnieje napis "Witaj, żyjmy w radości... Zostałeś ostrzeżony, nie dotrzymałeś umowy, więc chcę cię zabić, ale nie mogę. Pozdrawiam, Płód.".
Takenori wiedział, że nie mógłby tego zrobić. Teraz wolałby umrzeć niż patrzeć, jak tysiące dzieci dosięga klątwa. Wiedział, że samobójstwo nic nie da, jest skazany na życie ze świadomością szkód, które spowodował.

Gracze, którzy widzieli Missingno do teraz zastanawiają się, skąd się tam wziął. Dzieci tracą swoje save'y, kiedy próbują złapać ducha wewnątrz gry, a on sam teraz wie, gdzie ich szukać. Niektórzy twierdzą, że szkielet Kabutopsa przedstawia prawdziwą budowę Missingno. Niektórzy sądzą, że kryje się on w Aerodactylu. Obecny wygląd ducha został stworzony przez Takenoriego i nie przypomina kształtem człowieka, ponieważ programista stwierdził, że gdyby dzieciaki ujrzały jego prawdziwy wygląd, mogłyby być przerażone. Takenori miał zbyt dobre serce, aby to zrobić. Kilka innych pokemonów-błędów jak Bulbasaur, Charizard, Squirtle itp. na wysokich poziomach są uznawane za klony Missingno, które on sam stworzył, aby psuć dzieciom zabawę z grą. Sam Takenori nie ma z nimi ponoć nic wspólnego. Inni twierdzą z kolei, że reszta pokemonów-błędów są dziełem kolejnego programisty, którego nawiedzał Missingno. Kto wie, co tak naprawdę się wydarzyło. Może to nie Takenori stworzył Missingno, a ktoś inny? Kto wie..."


"Lavender Town

http://cdn.wikimg.net/strategywiki/imag ... erTown.png

Kiedy gra Pokemon została pierwszy raz wypuszczona do obiegu w Japoni, tysiące dzieciaków rzuciło się do sklepów aby nabyć swoją wymarzoną grę. Z tym wydarzeniem wiąże się jednak dziwne i niepokojące zjawisko. U dzieci w wieku od 7 do 12 lat, występowały częstsze krwawienia z nosa, drażliwość, bezsenność i oczywiście uzależnienie od wymienionej wyżej gry. Dzieciaki spędzały nad nią kilkanaście godzin dziennie, kiedy rodzice ograniczali im dostęp do niej reagowały histerycznym płaczem i wymiotami.

Około 70% przypadków skończyło się samobójstwem.

Co zaskakujące prawie w każdym przypadku, pomimo tego że wewnętrzy zegar który mierzy ilość czasu jaką użytkownik spędził na graniu osiągał już swój limit, to gra nie posuneła się nawet o krok z miasta Lavender Town.

Bliższa analiza gry wykazała że w soundtracku Lavender Town znajduje się niewykrywalny dla ludzkiego ucha dźwięk. W ciągu kilku tygodni od wypuszczenia pierwszej wersji na rynek wszystkie egzemplarze po cichu znikneły ze sklepów, zastąpiono je nową wersją ze zremasterowaną wersją Lavender Town. Oczywiście wszystko zostało przeprowadzone po cichu i bez zbędnego rozgłosu jednak oczywiście jest kilka wersji które jakoś przedostały się do ogółu.

Najpopularniejsza mówi o trzech brakujących tonach w nowszym wydaniu gry, tak jak o tym że brakuje w niej unikalnego binauralnego tonu. Niestety wersja ta jest niepotwierdzona z powodu wielkiej trudności z dostępem do pierwszej wersji gry. W jedynych istniejących do dzisiaj egzemplarzach, takie funkcje jak wewnętrzy zegar czy zapisywanie stanu gry przestały działać, również w wielu przypadkach gra może się zawiesić podczas pierwszej lepszej walki.

Sprawa nabrała rozgłosu w 1997 roku, gdy na stronie http://cornus.lensig.../index538a.html, zaczeły pojawiać się szczegóły dotyczące tej sprawy. Teraz jak sami widzicie strona nie działa i nie wiadomo czy kiedykolwiek znowu zacznie funkcjonować.

Dla zainteresowanych na portalu YouTube znajduje się oficjalna wersja Lavender Town song, która oczywiście pochodzi z drugiej wersji gry.

http://www.youtube.com/watch?feature=pl ... NJJ-QkZ8cM "


"Pokemon - druga generacja

Mam historię, którą chciałbym opowiedzieć tu, na /x/. To długa historia, więc do frajerów piszących TL;DR (too long; didnt read przyp. tłumacza) to nie historia dla was, więc spierdalać.

Widzicie, jestem prostym studentem mieszkającym w pokoju samotnie. Byłem bardzo podjarany wypuszczeniem gry HeartGold/SoulSilver w USA. Celowo odciąłem się od wszelakiego kontaktu z mediami a także z internetem co oznacza zero 4chana, zero /v/ (dział na 4chanie dot. gier wideo przyp. tłumacza), zero Bulbapedii (Wikipedia nt. Pokemonów przyp. tłumacza) itp.

Jak zawsze byłem bardzo zajęty szkołą tak teraz stałem się kiepskim uczniem. Nie byłem w stanie kupić SoulSilvera w dacie premiery. Gdy moja szkoła skończyła się, zamówiłem SoulSilver na Amazonie (sorry, nie jestem pieprzonym piratem). Dowiedziałem się, że dostarczenie gry zajmie tydzień. Postanowiłem w tym czasie zająć się czymś, więc znowu zacząłem grać w wersję Crystal na moim GameBoy Color.

Jednak, z czego zdałem sobie sprawę dawno temu, moja mama wyrzuciła jąponieważ powiedziałem jej, że mój save umarł i nie jestem z tego zadowolony. Wyrzuciła także moją wersję Silver, więc jedyne z czym zostałem to właśnie GameBoy Color. Pojechałem więc do sklepu komputerowego z używanymi grami i zakupiłem wersję Silver jedyna gra o pokemonach jaką mieli na GBC. 10 dolarów nawet niezła cena jak na ten sklep.

Wróciłem do domu i zacząłem nostalgiczną podróż. Jednak zaczęły dziać się rzeczy dziwne, a także takie, dla jakich czytacie te historie.

Załadowało się logo Gamefreak, ale zamroziło się. Myślałem, że to error cartridgea czy coś, więc zresetowałem konsolę. Ponownie zdarzyło się to samo. Wciskałem w kółko A i Start, wciskałem wszystkie przyciski i coś się w końcu stało. Logo zniknęło i ekran był czarny przez kilka sekund. Włączyło się menu. Grałem już, na poprzedniej zapisanej grze. Jednak wybrałem Continue, chciałem zobaczyć, jak szło gościowi, który grał przede mną.

Najpierw obczaiłem jego informacje trenerskie. Nazywał się . Nie był zbyt oryginalny.

Potem zobaczyłem jego profil: grał przez 999:99 godzin, miał wszystkie 16 odznak, 999999 Pokedollarów i wszystkie 251 Pokemonów w PokeDexie.

Miał nawet Mew i Celebiego (rzadkie Pokemony w grze jeśli się mylę, proszę mnie poprawić przyp. tłumacza), więc myślę, że używał Game Genie (system, który umożliwia oszukiwanie w grach na konsolach Segi i Nintendo przyp. tłumacza), albo był naprawdę hardkorowym graczem.

Zobaczyłem jego pokemony, żeby dowiedzieć się jaką ma hardą grupę. Ku mojemu zaskoczeniu, okazało się, że ma 5 Unownów (Pokemony które odpowiadają literom z angielskiego alfabetu przyp. tłumacza) i jednego, nazwanego HURRY (szybko przyp. tłumacza). Myślałem, że to jakiś głupi żart osoby która grała przede mną, jednak miałem ochotę zobaczyć profile tych pokemonów, co zresztą uczyniłem. Tak jak oczekiwałem, były to różne litery wśród Unown, wszystkie na piątym poziomie. Niedobrze się czułem w końcu to był teraz mój alfabet Unown. Jednak jeszcze gorzej poczułem się, gdy okazało się, że Unown są ułożone w wyraz LEAVE (uciekaj przyp. tłumacza).

Szóstym pokemonem, nazwanym HURRY, był Cyndaquil. Wyglądał normalnie, jednak był na piątym poziomie z 1 punktem HP i tylko dwoma atakami: Leer i Flash. Nie wiem czemu akurat tak był nazwany, ale na chwilę obecną lekceważyłem to. Najstraszniejszą rzeczą było to, że mimo głosu podkręconego do maksimum, żaden z pokemonów nic nie mówił ani nie płakał (co czasami się zdarza). Tylko cisza.

Gdy dowiedziałem się wystarczająco dużo o teamie, zamknąłem to. Zacząłem grać. Byłem ulokowany w miejscu, które wyglądało mi na Bellsprout Tower. Jednak, z jakiegoś powodu nie kręciły się tu żadne NPC (postacie kierowane przez komputer, które może spotkać gracz przyp. tłumacza). Jeszcze dziwniejszą rzeczą był ten filar na środku, nie ruszał się, był pochylony. Nie było muzyki, nie było też żadnej drabinki, wyjścia czy schodów. Albo po prostu tak myślałem.

Kręciłem się kilka minut jednak nic nie mogłem znaleźć. Jednak To na pewno nie był pokój który widziałem przedtem w Bellsprout Tower. Zaglądałem do przedmiotów, szukałem Escape Rope, jednak plecak był kompletnie pusty. Nie było też żadnego dzikiego Pokemona.

W końcu, poradziłem sobie i znalazłem drabinkę, która była za tym całym filarem. Ekran zrobił się czarny, a muzyka w końcu zaczęła grać. Doznałem jakiegoś niespodziewanego uczucia chłodu, gdy rozpoznałem melodię, którą można usłyszeć, gdy słuchasz radia w Alph Ruins pełnego Unownów.

Próbowałem jakoś zorientować się gdzie jestem, lecz to nic nie dało. Postanowiłem użyć Flash. Jednak przed tym włączyłem mojego PokeGear, żeby zmienić tą nieprzyjemną muzykę na coś przyjemniejszego, jednak nie było ani radia, ani telefonu, ani też czasu. Była po prostu mapa, na której był Gold ( wcześniej, od teraz będę nazywał go Gold) chodzący po środku niczego.

Przypomniało mi się, że Cyndaquil ma Flash, więc wyłączyłem PokeGear i użyłem Cyndaquila. Nie wyskoczył jednak żaden napis w stylu HURRY użył Flash. Pokój troszeczkę się rozjaśnił, czego potem żałowałem. Był w mrożącym krew w żyłach kolorze krwistoczerwonym z jakąś szarą drogą wiodącą na południe. Drabinki którą użyłem, by dostać się tu, nigdzie nie było.

Nie miałem wyboru wybrałem się na południe. Po każdej serii 20 kroków które wykonałem, obraz robił się ciemniejszy, dopóki nie dotarłem do końca. Był tam znak, który oświadczał: ODWR&#211;Ć SIĘ TERAZ.

Od razu wyskoczyła mi odpowiedź: TAK/NIE. Musiałem jakąś wybrać ale nigdzie nie było pytania. Zdecydowałem się na tak, mimo, że pytania nie znałem. Ekran zrobił się czarny, usłyszałem dźwięk wspinania się po drabince. Muzyka radia Unown przestała grać i została zastąpiona przez nie-tak-straszną muzykę Poke Fletu.

Byłem w innym pokoju, użyłem ponownie Flesha. Nagle wyskoczyło mi: HURRY nie żyje, co naprawdę mnie zdziwiło nie było przecież żadnych sygnałów, że jest otruty, czy coś, a na pewno nie brał udziału w żadnej walce. Szybko zobaczyłem listę moich Pokemonów, ale jego już tam nie było. Co dziwne, nie było żadnego z moich Pokemonów wszystkie były zastąpione przez 10 Unownów. Zrobiłem to samo co wtedy i przeliterowałem Unowny oświadczały jasno i wyraźnie: HEDIED (on umarł przyp. tłumacza).

Potem, po tej dziwnej zmianie pokój zdawał się świecić w miejscu jeszcze mniejszego pokoju wielkości czterech kwadracików. Ścianami były szare cegły, a jeśli było coś w środku ulotniło się. Poza pokojem był zbiór grobów podobnych do tych z Pokemon Red/Blue. Obszedłem cały pokój, wcisnąłem A jednak nic się nie stało.

Doszedłem do wniosku, że ta gra jest zhackowana a jakiś chory pokurw sprzedał ją do Gamestopa (sklep z używanymi grami przyp. tłumacza). Jednak moja ciekawość była większa, niż rozsądek. Zobaczyłem profil jeszcze raz postaci Golda brakowało ramion. Wydawał się też jakiś mniej zadowolony, bardziej smutny, nie wiem, nie potrafię tego opisać. Z jakiegoś powodu miał też 24 odznaki, co było niemożliwe.

Po kilku minutach nicnierobienia Gold nagle obrócił się i pojawiła się animacja Escape Rope. Leciał chwilę, następnie obracał się, powoli spadając, jakby się topił.

Po tym ekranie muzyka przestała grać. Po lądowaniu, cały świat wokół Golda był pokolorowany inaczej. Wszystko co było czerwone teraz było białe. Nawet jego skóra. To wszystko wyglądało, jakby postacie z czarno-białego GameBoya przenieść do GameBoyColor.
Gdy zobaczyłem jego profil po raz kolejny się zdziwiłem Gold nie miał rąk, a z jego oczu zdawała się cieknąć krew. Miał także 32 odznaki, co zaczynało powoli mi przeszkadzać.

Zobaczyłem Pokemony 5 Unownów oraz Celebi na poziomie 100. Unowny były teraz na poziomie 15tym, a ich kształty mówiły DYING (umieranie przyp. tłumacza). Zobaczyłem profil Celebiego. Był to shiny Celebi (shiny to bardzo rzadkie pokemony, najczęściej w innym kolorze, podobnie jak poprzednio, proszę o poprawienie jeśli się mylę przyp. tłumacza) i był tylko w połowie. Jedna noga, ręka, oko. Miał tylko jeden atak: Perish Song.

Byłem w tym samym miejscu co wtedy Bellsprout Tower był nawet ten dziwny filar. Wszystko było takie samo, tyle, że czerwone. Poszedłem na północ czułem, że trwa to wieczność. W końcu spotkałem jakieś NPC, było to kilka kobiet i mężczyzn. Byli rozstawieni po stronach i gapili się na tą kolumnę na środku. Byli bardzo biali i nic nie działo się, gdy podejmowałem jakąkolwiek próbę rozmowy. Szedłem na północ póki ten filar nie znikł i spotkałem Reda. Podszedłem do niego i bez wciskania A od razu zostałem przeniesiony do walki.

Muzyka znowu zaczęła grać brzmiała jak ta z radia Unown, tylko odwrócona"


I klasyczny Fallout 2

"FALLOUT 2

W Fallout 2, gdy ukończysz grę masz możliwość jej kontynuowania. Pamiętasz tę zdezelowaną kryptę z początku? Tę z plamami odpadów toksycznych i windą, gdzie zabija się złote geckosy. Nazywa się "Toxic Caves" na mapie świata, ale tak naprawdę jest to mała krypta z trzema poziomami(włączając w to pierwszy poziom jaskiń, gdzie jest drabinka w dół prowadząca do właściwej krypty).

Jeśli więc masz jedno z oryginalnych wydań gry i go nie patchowałeś, możesz wrócić do Toxic Caves po ukończeniu gry, a jeśli masz przedmiot "Heart pills"(pigułki na serce) z questu związanego z morderstwem Westina, możesz się sam nimi zabić w windzie.

Po tym jak ujrzysz standardowy filmik o śmierci postaci, ekran pozostanie czarny i nie przejdzie do menu głównego. Po kilku minutach zaczniesz słyszeć coś w rodzaju białego szumu w jaskini. Powoli zaczniesz dostrzegać na ekranie swoją postać całą ufajdaną w gównie, które znasz z pierwszej części gry z pomieszczenia Master Mutanta. Twoja postać wstanie, gra zacznie odtwarzać swoją zwykłą ambientową muzyczkę, jednak nadal będzie w niej obecny ten biały szum.

Rozejrzyj się po nowej lokacji, ale NIE PR&#211;BUJ nawet łamać jakiegokolwiek zamka. Te tereny są pełne programistycznych tricków twórców, które mają za zadanie chronić ich sekrety.

W miarę jak będziesz się posuwał naprzód, usłyszysz jak biały szum robi się coraz głośniejszy, a ten ambientowy kawałek, do którego się przyzwyczaiłeś, zacznie się dziwnie zachowywać. Pewnie wynika to z trudności przy odtwarzaniu dwóch utworów w tym samym czasie, do czego silnik Fallouta nie był przyzwyczajony.

Przechodząc przez kolejne zamknięte na klucz drzwi, zobaczysz wiele postaci, które już wcześniej pojawiały się w grze. Co dziwne, to będą jedynie te postacie, które zabiłeś, albo które powinny być martwe odkąd je widziałeś ostatni raz. Tak jak końcowe animacje, postacie będą się różnić w zależności od tego w jaki sposób prowadziłeś grę... Jeśli byłeś dobrym charakterem i próbowałeś rozwiązywać problemy bez użycia siły, to znajdziesz tylko kilku oprychów i inne nieszczęśliwe ofiary. Jeśli zrobiłeś sobie rzeźnię z każdego miasta, zobaczysz tu setki postaci.

Niezależnie od tego, co robiłeś w trakcie gry, żadna z tych postaci z Tobą nie będzie rozmawiać, ani reagować na cokolwiek z Twojej strony. Nie mogą być okradzeni, zabici, przemieszczeni ani uzdrowieni. Jeśli użyjesz na nich skilli First Aid, Doctor, albo jakichkolwiek przedmiotów leczących, gra pokaże Ci komunikat: "Na to już zdecydowanie za późno, wybrańcze".

Okaże się, że ta lokacja to jakiś rodzaj piekła, zamieszkanego przez martwe postaci. Ostatnia postać, stojąca na wprost ostatnich drzwi, zawsze będzie modelem postaci gracza z pierwszego Fallouta. Jest to jedyny NPC, z którym możesz nawiązać jakikolwiek kontakt, co więcej jak do niego podejdziesz, białe szumy przejdą w crescendo i nagle ambientowa muzyczka się urwie. Jeśli po prostu przejdziesz obok niego i otworzysz ostatnie drzwi, gra odtworzy napisy końcowe, tylko tym razem z obrazkami ofiar z Hiroszimy i Nagasaki. To naprawdę przekracza granicę dobrego smaku i wielu zastanawiało się, dlaczego twórcy gry byli tak nieczuli. Jednak ci zapytani o to zaprzeczają, że takie zakończenie w ogóle istniało i że to wynik ataku hakerów. Zaraz po zakończeniu sceny przywita Cię zwyczajny ekran gry i zostaniesz wyrzucony do pulpitu.

Jeśli porozmawiasz z tą postacią, wyjaśni Ci, że jest w istocie Vault Dwellerem z pierwszej części, Twoim przodkiem. Powie Ci, że jest niezadowolony z drogi jaką wybrałeś, odwróci się do Ciebie plecami, a Twoja postać zginie i zostanie kupą kości, po czym nastąpi animacja śmierci, jakiej nigdy wcześniej nie widziałeś w grze. Po wszystkim gra rozjaśni się i zawiesi komputer, zmuszając Cię do wykonania "twardego resetu".

Jest jeszcze trzecia możliwość. Są to te zamknięte drzwi, o których wspomniałem wcześniej. Są jedne drzwi, zawsze wybierane losowo, jednak jeśli będziesz miał trochę szczęścia możesz znaleźć ładunek wybuchowy by je zniszczyć. Wewnątrz znajdziesz małą skrytkę zawierającą pistolet 10mm, rozładowany i bez amunicji. Nie pasuje do niego żadna z dostępnych amunicji 10mm. Możesz załadować broń "jajkiem wielkanocnym" znalezionym w piwnicach w New Reno. Wystrzel ją w głowę ostatniej postaci. Wówczas gra zacznie odtwarzać scenę wideo przedstawiającą młodego mężczyznę grającego w niezidentyfikowaną Fallouto-podobną grę. Niektórzy mówią, że to wczesna wersja Fallouta lub Fallout Tactics, albo Van Buren, ale żaden ze screenów z tamtej gry nie wygląda, jakby był wzięty z któregokolwiek z tych tytułów. Samo wideo ma chyba w założeniu być straszne, jednak swojego zamierzonego efektu nie osiąga. Człowiek ten po prostu gra w nieznaną grę i nagle powoli obraz zaczyna być coraz rzadszy, ukazując Twój pulpit(niezła sztuczka, nie jestem pewny jak oni to zrobili).

Inny dziwny trik jest taki, że wg wielu graczy, ostatnia postać oddaje tę, którą najczęściej wybierało się grając w Fallouta 1. Zarówno płeć jak i wygląd na końcu poprzedniej gry są pokazane. Z początku wygląda to jak savegame hack, trochę jak Psycho Mantis w Metal Gear Solid, ale ta sztuczka działa nawet, jeśli w pierwszą część Fallouta grało się na innym komputerze bez transferowania danych do nowego.

Zaleca się nie włączać żadnego odbiornika telewizyjnego przez kilka godzin po doświadczeniu zdarzeń związanych z tym zakończeniem. Szybko zdasz sobie bowiem sprawę, że te białe szumy w grze są identyczne z tymi wydobywającymi się z telewizora. Kabel, satelita, nawet antena jeśli ciągle jej używasz, będą w jakiś sposób niepodatne na odbiór sygnału po czasie, w którym poznałeś to sekretne zakończenie. Jednak wszystkie połączenia internetowe będą nadal działać. Właśnie dlatego jestem w stanie to Wam teraz opisać. Śmieszna sprawa, że jak włączyłem telewizor z powrotem jakąś godzinę temu, a także moje głośniki...nadal słyszę jak dźwięk robi się coraz głośniejszy. "

Ps ta lokacja naprawdę istnieje
kuba11100
Administrator Forum 
Administrator Forum 
Posty: 1667
Rejestracja: 18 sie 2008, 13:57
Lokalizacja: Polska
Kontakt:

Post autor: kuba11100 »

Od razu też chcę ostrzec - proszę wstrzymać się od zamieszczania jakichkolwiek szczególnie drastycznych czy innych szokujących grafik oraz flimów, a także przynajmniej wyraźnie oznaczyć te, których co poniektórzy woleliby nie oglądać. Pod żadnym pozorem nie używać tagu [IMG]. Naruszenie zasady skończy się ostrzeżeniem i kasacją posta.
Pozdrawiam,
kuba11100

Strefa KaMMirror misji
Awatar użytkownika
janosiczek
Użytkownik Forum
Posty: 698
Rejestracja: 05 paź 2011, 10:03

Post autor: janosiczek »

Taaa już widzę te tłumy co czytają tego Pana Tadeusza w poprzednim poście....
ODPOWIEDZ