WWK - Misje

Miejsce dla tematów o misjach, które z różnych powodów nie są już dostępne do pobrania.

Moderatorzy: kuba11100, The Viking, Moderatorzy

ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
Cav
Użytkownik Forum
Posty: 1262
Rejestracja: 02 wrz 2007, 20:03
Lokalizacja: skontnikont
Kontakt:

WWK - Misje

Post autor: Cav »

WIELKA WSPÓLNA KAMPANIA

Misja I
>Pobierz!<

1. Obsada:
Koordynacja: Khelben
Fabuła: Khelben
Konspekt mapy: Khelben
Mapa: Cav, DeBe
Skrypty: Daniel_15, Kamyk
Testowanie: Michailoff, DeBe
Grafika mapy: Duch

2. Zrzuty ekranu:
Obrazek Obrazek Obrazek

3. Fabuła:
- Sprawa jest prosta &#8211; powiedział mój zaufany żołnierz &#8211; Zdrajcy próbują za wszelką cenę przekroczyć z powrotem granice, a my za nic nie możemy im na to pozwolić.
- Masz rację. Wysłałem już gońca z wiadomością do strażnika rubieży. Nie przeforsują barykady, jaką tam wzniesiemy w przeciągu dni kilku. Jest jednak inny problem&#8230; - spojrzałem w oczy mego zaufanego przyjaciela i dostrzegłem w nich wyraźne zaniepokojenie. Zdałem sobie sprawę, że jeżeli źle rozplanujemy taktykę, zdrajcy wymkną się z tak cennym skarbem naszego władcy. Trzeba działać szybko, a każdy pomysł musimy wziąć pod uwagę. Chłód, jaki docierał do wnętrza naszego namiotu nakazywał mi szybciej ruszyć głową. Nic nie przychodziło mi jednak do niej. Jakże powstrzymać szubrawców przed przekroczeniem granicy? Przecież tam dołączą do swoich, a my nie zdołamy sforsować ich watah &#8211; Przemierzają oni miedze w stronę południa, a będą musieli w końcu gdzieś się zatrzymać na noc. Rozbiją w pobliżu obóz, bo na pewno nie mają w planie rozbijania go na jakimś polu.
- Co masz na myśli?
- No jak to, co? Niedaleko płynie przecież rzeka. A nieopodal rzeki znajduje się bród prowadzący do niewielkiej osady rolniczej, osadzonej na półwyspie. Tam wróg wzniesie warownię, a my będziemy musieli dokonać oblężenia.
- Postradałeś zmysły? Nie możemy tego zrobić tak otwarcie. Gdy będziemy się bić z adwersarzami, kilku z nich wymknie się potajemnie i ścieżką wzdłuż urwiska uda się w kierunku południowego-zachodu, w stronę granicy. My natomiast będziemy na tyle zajęci walką, że nie zdołamy się bezpiecznie wyc&#8230;
- Zapominasz o naszym oddziale specjalnym? &#8211; Przerwałem mu gwałtownie, nakazując palcem milczenie. Owszem, miał on dużo racji z tym, że nie możemy tak otwarcie wdać się w bitkę, ale jeżeli ustawimy naszą ciężką jazdę w interiorze, by hufcem pomknęła później w stronę przesmyku, którędy to oponenci wydostaliby się z obleganej osady&#8230; Tak, to nabierało coraz wyraźniejszego sensu. Błyskawicznie rozłożyłem na stole mapę, na której to brązowym atramentem pozakreślane były wszelakie lokacje: twierdze, gościńce, rzeki&#8230; - Uciekinierami zajmie się nasza kawaleria, już o to się nie martw. My musimy się skupić na przeprowadzeniu exodusu wśród mieszkańców tamtejszej wioski.
- Ale jak tego dokonamy? Niedługo wrogowie obóz tam rozłożą &#8211; kompan mój miał stropioną minę, kierując do mnie te słowa.
Faktycznie, przeciwnik może wziąć niewinnych poddanych jako zakładników, a nawet na nasz widok wzniecić pożar w wiosce. Cennymi zbiorami chłopstwa zajmie się ogień, a my będziemy bezczynni. Domy będą płonąć, a my nie zdążymy z odsieczą, walcząc ciągle na grobli z oponentami. W rwetesie nie będzie żadnych szans na jakiekolwiek alternatywne planowanie, a restytucja wioski jest wykluczona gdy państwu grozi wojna. Wszelkie fundusze pójdą na uzbrojenie, żywność i ratowanie poddanych przed jarzmem zdrajców. Wtem, nasunęła mi się pewna myśl&#8230;
- A co powiesz na mały sabotaż? Niewielka grupka wemknęłaby się do ich bazy i uniemożliwiła podporządkowanej ludności wytwarzanie broni i pożywienia naszym wrogom. Chroniczne wizyty wojów z mojego oddziału w celach destrukcyjnych może rozsierdzi nieprzyjacielskie oddziały, co by ruszyły za mymi wywabiaczami. Wtedy droga do wioski stanie przed nami otworem i wejdziemy w zwartej grupie i pełnym rynsztunku do niej, nim wróg zorientuje się kogo wita w progach.
- I myślisz, że oni są na tyle głupi, by zrobić tak, ja powiedziałeś? Chyba, że wieszczysz mi tutaj. Ale bardziej jestem pewny tego, iż farmazony mi tu rzucasz. Niech ci będzie, czas nagli a my jeszcze musimy obóz zbudować &#8211; mówiąc to, przejechał szybko palcem wzdłuż rzeki na mapie, aż dotarł do gór na północy &#8211; Tutaj mamy wymarzone miejsce do postawienia tymczasowego garnizonu. Nieduży zagajnik, w którym to będą stacjonować nasze rezerwy. Będziemy mieć widok na wioskę i w razie dostrzeżenia ognia na dachach chałup, ruszymy z pomocą. Ty zaś nasz drogi dowódco zechcesz poprowadzić swoją grupę wybrańców na samobójczą misję do obozu wroga, ze swoją nadzieją iż ci się ona powiedzie.
- Powiedzie się, zobaczysz. Zajmiesz wtedy stanowiska przed wejściem do obozu, i gdy tylko odwrócimy uwagę najeźdźców &#8211; ty z przydzielonymi żołnierzami odbijesz wiochę.
- Zakład przyjmuję. A tymczasem pozwolisz, że udam się do moich podwładnych, by wydać im rozkazy. Za godzinę wyruszamy w kierunku zagajnika, nie dostrzegą nas pod osłoną nocy &#8211; tymi słowy opuścił namiot, a fałdy peleryny wyglądały niczym ogień pochłaniający domy niewinnych mieszkańców. Co będzie, jeśli przyjdzie nam część z nich wybić? Wieść o tym rozniesie się po całym królestwie. Ale jakże król będzie niezadowolony, gdy mu oznajmimy, iż nie wykonaliśmy misji. Myśl ta przyprawiała mnie o mdłości. Siedząc tak sam w wojskowym namiocie, słyszałem z zewnątrz wydawane pośpiesznie rozkazy. Siedziałem tak przy palenisku rozmyślając, gdy uświadomiłem sobie&#8230; co ja właściwie robię. Czasu nie ma, a trzeba jeszcze wozami przetransportować żywność i materiały budulcowe, jakie umieścimy w spichrzu.
Zerwałem się pospiesznie z krzesła i wybiegłem z namiotu. Oddziały jakie udało nam się aglomerować, biegały wte i wewte robiąc hałas i wrzucając oręż na najbliższy wóz. Niedługi czas został do świtu, a my musimy już tam za kilka godzin być. Nie wiedziałem jeszcze jak przeprowadzić akcję sabotażu, by wyszła ona najlepiej i by plan z wywabieniem wrogów zadziałał. No i oczywiście, bym wygrał zakład. Dobyłem miecza i spojrzałem na południowy-wschód. Cokolwiek będziemy musieli zrobić &#8211; królewski skarb musi wylądować ponownie w naszych rękach.
Misja II
>Pobierz!<

1. Obsada:
Koorynacja: Khelben, Cav
Fabuła: Khelben
Konspekt mapy: Cav
Mapa: Cav, DeBe
Skrypty: Kamyk
Testowanie: Michailoff, DeBe
Grafika mapy: Duch

2. Zrzuty ekranu:
Obrazek Obrazek Obrazek

3. Fabuła:
"Niestety&#8230; gdy tylko nieprzyjaciel zobaczył ze szczytu wieży galopujący w oddali oddział ciężkiej jazdy, wysłał wraz ze skarbem kilku dzielnych kawalerzystów w stronę granicy. Już niebawem ją miną, a my będziemy bezsilni, ponieważ szanse na wydobycie od nich królewskiej należności zmaleją najprawdopodobniej do zera. Udało nam się odbić zajętą jeszcze całkiem niedawno wioskę niewinnych chłopów, jednak co tu świętować, skoro prawdziwy cel naszej misji umknął i tym razem?
- Kapitanie, ciała już sprzątnięte. Za godzinę przyjedzie wóz, by je stąd zabrać.
- Wyśmienicie. Czy pamiętasz może nasz zakład? &#8211; dodałem po chwili, mając nadzieję, że będzie to jedyna rzecz dzisiaj, jaka zdoła mi jeszcze jakoś poprawić humor.
- Zakład powiadasz? Emm&#8230; nie poszło do końca tak, jak planowaliśmy&#8230; Ale, hola-hola! Czemuś taki smutas? Wyzwoliliśmy wioskę, mieszkańcy urządzą biesiadę. Chodź! Zabawimy się!
Spojrzałem na niego nieco zdegustowanym spojrzeniem nie do końca orientując się, czy słowa te zostały skierowane do mnie. W duszy już chciałem, by właściwie były one wypowiedziane do jakiegoś pomocnika stojącego za mną; że nie będę musiał łajać niesłownego i niedotrzymującego obietnic żołnierza. Ale jeżeli puszczę to mimo uszu i zmienię temat&#8230; tak, zdecydowanie zmiana tematu mnie uspokoi choć na trochę. Nie mamy czasu, trzeba ruszać w&#8230; no tak, w pościg. Ale w jakim kierunku? Granica ciągnie się milami, a po drodze owi wysłannicy będą musieli przebyć jeden z trzech garnizonów. Czy musimy ruszać w pogoń, czy też cofnąć się do stolicy? Zdecydowanie, wzięła mnie oscylacja, po prostu cudnie!
- Kapitanie? &#8211; wyrwał mnie z zadumy głos żołnierza. Mimo iż zabrzmiał nieco ostro i sprawiał wrażenie protekcjonalnego, przydał się. Zadziałał na pewno lepiej i skuteczniej, niż kogut piejący nad ranem na jednej z prowincji danych mi od Najjaśniejszego Pana.
- Wybacz. Ostatnia kaskada mnie nieco zmęczyła. Jadę z kilkoma żołnierzami do stolicy. Tobie ufam najbardziej, zostaniesz tu do mojego powrotu. Ufam, że nie opijesz się z wojakami na nocnych hulankach, ponieważ nie wiadomo, kiedy będzie potrzebna twoja pomoc. Muszę jeszcze coś załatwić, zakomenderuj stajennemu, niech przypina popręg i przyprowadzi konia.
Bez słowa wyjaśnienia, zszedłem pagórkiem, potykając się o kamienie stanowiące jeszcze kilka godzin temu element warowni i przemierzając wąskie uliczki reperowanej przez najlepszych budowniczych wioski &#8211; czemu towarzyszył głośny turkot &#8211; udałem się w stronę zdezorganizowanego oddziału na grobli &#8211; Będziecie teraz pod rozkazami Baurusa. Udaję się do stolicy, by zdać sprawozdanie z powierzonego nam zadania. Ty, jak się zwiesz? &#8211; spytałem wąsatego żołnierza, niezdarnie trzymającego halabardę i próbującego wyksztusić swe imię &#8211; Nie ważne. Zwołaj oddział naszej ekipy konnej. Pod ich eskortą udam się przed tron monarchy.
Gdy wąsaty niezdara powolnym krokiem ruszył w kierunku rozproszonych po wiosce jeźdźców, podziwianych przez podekscytowane dzieci, zniesmaczony zlustrowałem na oddalone od wioski odłogi z drugiego brzegu, niesprawiające dobrego wrażenia estetycznego. Wtem rzuciło mi się na myśl, że mój czyn jest co najmniej niepowetowany. Kiep jestem i tyle, że pozwoliłem iż mój najlepszy konny oddział został zauważony ze wzgórza. Przejechałem dłonią po zmierzwionych włosach, gdy za plecami usłyszałem tętent kopyt. Doskonale! Pomyślałem, ujrzawszy uzbrojonych wojowników przygotowanych do drogi. Jeszcze tylko koń&#8230; Gdy już otwierałem usta, by zapytać o halabardzistę, który coś przepadł bez wieści, doszło mnie przy uchu parsknięcie dobrze mi znanego zwierzęcia. Wyśmienicie!
- Myślisz Panie, że nasi pobratymcy udzielą lekcji odium do wrogów tutejszej ludności? &#8211; spytał jeden z kawalerzystów, gdy dosiadłem konia i chwyciłem za uzdę.
- Mam taką nadzieję. Poddaństwo, szczególnie w chwili nagłego napadu nie jest dobrą rzeczą zwłaszcza, że ktoś tu przybywa z odsieczą. Ale nic, ruszajmy!
Galopem wraz z oddziałem sześciu dzielnych i wykwintnych żołnierzy, udałem się na zachód arterią w stronę stolicy. Droga zapewne będzie długa, jednak nieco nadkładając drogi i jadąc na przełaj będziemy mieli na oku garnizony graniczne na horyzoncie. Być może ujrzymy jakiś ślad wroga&#8230; kłęby dymu unoszące się nad jedną z twierdz, lub coś &#8211; Że też tylu naszych krajowych ekspatów znajduje się teraz poza graniami tych gór &#8211; pomyślałem sobie &#8211; Żeby tylko wiedzieli, czego dokonali wysłani z ich kraju łachmyci. Ich trywialne postępki winny okryć hańbą cały naród. Żeby to tylko jakiś eksces był&#8230; ale oczywiście nie, bo spoczywa na mojej głowie zadanie pojmania szubrawców i odebranie im mienia naszego władcy. Lepiej nie mówić towarzyszącym mi kamratom, że część skradzionych przedmiotów to nic innego, jak zwykłe dewocjonalia, bo jeszcze stracą zapał. Choć dla króla najwyraźniej skarby to niezwykłe, skoro wysłał za złodziejami najlepsze oddziały. I mnie&#8230;
Skrupulatnie przyglądając się oddalonym górom, nawet nie zwróciłem uwagi na to, że jakieś dziesięć sekund temu towarzysze zatrzymali konie. Do stu diabłów, co to ma znaczyć? Widok był nie tyle zaskakujący, co niespodziewany. Skrajem lasu przemieszczał się oddział piechurów, odziany w podejrzane niebieskie stroje i kierujący się w stronę lasu na południowym-zachodzie.
- Złaźcie z koni! &#8211; dałem cichaczem znak towarzyszom &#8211; Kimkolwiek oni są i czegokolwiek szukają, nie powinniśmy w tej chwili zdradzać naszej obecności. Ej, ty! Idź przywiązać konie do&#8230; do&#8230; do czegoś. Nie wiem do czego. Tu masz jakiś pniak! &#8211; Żołnierz najwyraźniej wystraszony, posłusznie wykonał zadanie, zaś ja wraz z towarzyszami pobiegłem w stronę drzew, by skrycie śledzić niezidentyfikowaną kohortę.
- Penitencjariusze, miejcie ich w opiece, bo nie wyrobię jeśli idą coś zrabować! &#8211; skryliśmy się za jakimś płożącym się krzakiem i obserwowaliśmy w środku lasu grupujące się jednostki w niecce otoczonej hebano-podobnymi drzewami. Zdaje się, że coś kombinują. Szepnąłem do ucha druhowi, by poszedł na zwiad i dowiedział się, co jest celem nieproszonych gości. Tężejący wiatr sprzyjał naszym poczynaniom. Z łatwością zagłuszy kroki przemykającego od drzewa do drzewa po ściółce towarzysza &#8211; Zdejmij pelerynę! &#8211; próbowałem jak najgłośniej szepnąć do wysłannika. Ten obejrzał się na mnie stropiony i próbował z mych ust wyczytać przekaz. Po chwili k&#8217;mojej uldze zdjął pelerynę, której fałdy mogły zostać dostrzeżone przez któregoś z przeciwników i tym samym zdradzić naszą pozycję.
To zdecydowanie oddziały spoza granicy naszego kraju. Ucieszyło mnie, że będzie można pochwalić się królowi, zdając raport i zamieszczając w nim wzmiankę o udanej inwigilacji przeprowadzonej w południowym lesie. Wtem, nieznane niebieskie grupy żołnierzy w pełnym rynsztunku ruszyły przed siebie. Gdzież!? Ponaglając piątkę pozostałych rycerzy, z których dwóch z niepokojem dobyło już mieczy; dostrzegłem skarpę na skraju lasku. Trudno mi było ukryć fakt, że jeszcze nigdy nie byłem w tym miejscu. Nie mogłem jednak poznać, że jestem nie do końca pewny swoich czynów. Żołnierze kompletnie straciliby pewność siebie. Podbiegłem na pagórek i rozdziawiłem usta z niedowierzaniem.
Przede mną za małą rzeką stały dwa obwarowane bastiony, na których blankach szykowali się liczni strzelcy. Na wieży jednej z twierdz poznałem przyjazną flagę i przez chwilę poczułem dumę, że służę pod sztandarem naszego władcy, na którego ostatnimi czasy tak narzekam. Nikt zapewne oprócz mnie nie słyszał w tym jazgocie trelu latających stworzeń nad naszymi głowami. Świergotu, który jest z pewnością dedykowany zwycięzcom. A jakże przy takiej muzyce niemającej dużo wspólnego z kakofonią, jaka za chwil kilka się rozlegnie po całej okolicy nie skopać tyłków kilku oponentom?"

Misja III
>Pobierz!<

1. Obsada:
Koorynacja: Khelben
Fabuła: Khelben
Konspekt mapy: Khelben
Mapa: DeBe
Skrypty: Kamyk
Testowanie: Michailoff, DeBe
Grafika mapy: Duch

2. Zrzuty ekranu:
Obrazek Obrazek Obrazek

3. Fabuła:
"Leśne zwierzęta z pewnością przyczyniły się swoją obecnością do zwycięstwa. Wróg był w posiadaniu machin oblężniczych, które najwyraźniej podprowadził pod oba bastiony z drugiej części lasu. Rzecz zdumiewająca, jak takiej niewielkiej grupie żołnierzy udało się odeprzeć atak złowrogich oddziałów, który wystąpił przeciwko nim z pełnym asortymentem. Okazało się, że zwiadowcy donieśli o zbliżających się wrogich zbrojnych orszakach na długo przed przekroczeniem przez nich granicy lasu. Leśny bastion wybronił się zatem w wielkim stylu. Jednym ze sposobów było podzielenie wojska na pół i oddanie pod rozkazy dwóch generałów. Każdy z nich miał pilnować fortyfikacji w swojej wydzielonej pozycji i nie dopuścić, by wróg wtargnął poza mury. Akcja brawurowa.
Ku mojej uciesze, poseł został wysłany z listem do Królewskiej Mości. Na szczęście odpowiednio szybko porozmawiałem z tutejszym baronem, że pozwolił mi w ostatniej chwili w dopisku pokrótce opisać przebieg walki o jedną z nabrzeżnych wiosek. Dzięki temu sam nie będę musiał udawać się do stolicy i słuchać królewskich reprymend. Teraz mogę spokojnie kontynuować poszukiwania i od miejscowych rycerzy muszę się dowiedzieć więcej o tajemniczych najeźdźcach. Mieli oni w końcu te same barwy i sztandary, jakie nosili niegodni rycerskiej nazwy szubrawcy.
Wyjrzałem przez zakratowane okno twierdzy na most, który jakąś godzinę temu zajęty był przez adwersarzy. Drzwi do komnaty otworzyły się i wszedł wysoki brodaty mężczyzna w czerwonej pelerynie. To on kierował funkcjonalnością całej twierdzy i pod jego opieką są dwie leśne osady położone na północ i na południe od tej lokacji.
- Rad jesteśmy goszcząc Cię tutaj, Królewski Championie. Trafiłeś do nas w trochę nieodpowiedniej chwili i w nieoczekiwanej formie&#8230; rozumiesz: bez żadnej gwardii, ani nic z tych rzeczy. Po prostu z kilkoma żołnierzami&#8230; To niezbyt bezpieczny pomysł na poruszanie się traktami w tych niebezpiecznych czasach. Wielką stratą byłaby dla nas wszystkich śmierć tak dystyngowanego osobnika.
- Wielkie dzięki za miłe słowa &#8211; odrzekłem najmilej jak to tylko potrafiłem, jednocześnie wstrząsając pucharem i obserwując jak jego zawartość ścieka po wewnętrznych ściankach &#8211; Wiesz coś więcej o tych zbrojnych? Królowi skradziono jego własność i muszę ją odzyskać za wszelką cenę. Każda informacja o naszym wspólnym wrogu jest potrzebna do rozgryzienia jego następnego ruchu. Podejrzewam, że swoimi partyzanckimi zagrywkami próbują odwrócić uwagę pościgu od zbiegłych żołnierzy.
- Dużo na ich temat powiedzieć nie możemy. Sądzę jednak, że miejscowa ludność jest lepiej poinformowana. Niejednokrotnie wozy handlowe przemierzały okoliczne gościńce, by przetransportować towar z jednej wioski do drugiej. Widywali w tych lasach dziwne zjawiska.
- Co masz na myśli? &#8211; Zapytałem spontanicznie.
- Krążą pogłoski, że nocą w tych lasach straszy.
- Słucham?
- Och, popytaj się wieśniaków. Najlepiej poinformowany jest leśniczy w wiosce północnej. W południowej wszelkie plotki i informacje trafiają zawsze do przewodniczącego chłopa. Chatę ma swoją na wzgórzu, łatwo tam trafić. Ostatnio głośno było o porwaniach&#8230; &#8211; odrzekł generał, którego głos stał się nagle niepewny i zupełnie zmiękczał. Na czole pojawiały mu się krople potu, zaś siły witalne jakby go opuściły. Postanowiłem zostać przez chwilę sam, by zebrać myśli. Pozostawienie generała samemu sobie będzie najrozsądniejszą rzeczą.
- Wystarczy mi informacji. Dziękuję.
Wyszedłem z komnaty, szybkim krokiem przemierzyłem kilka krętych korytarzy i wyszedłem na mury, ciesząc się wdychanym świeżym powietrzem. Dziwne rzeczy dzieją się w tych lasach, powiada. Dosyć to frapujące &#8211; powiedziałem sam do siebie, gładząc podbródek i badając spojrzeniem rozciągające się przede mną lasy. Porywisty wiatr z północy muskał mi twarz, aż przeszły mnie dreszcze i poczułem nagle nieopisany lęk. Stropiony jeszcze raz przemyślałem sytuację i doszedłem do wniosku, że po raz wtóry marnuję czas na żmudne przemyślenia&#8230; przecież oczywiste jest, że nic nie wskóram myśląc w tej fortecy. Czas ruszyć do północnej wioski, by dowiedzieć się czegoś więcej o naszych przeciwnikach. Zaś by nie ryzykować zbytnio życiem, przemieszczając się gościńcami o nieodpowiednich porach trzeba nająć od jakże uprzejmego generała kilku&#8230; kilkunastu&#8230; dobra &#8211; kilkudziestu najemników.
Zapadła noc. Mimo letniej, gorącej temperatury i przyjemnego klimatu czułem, że nie zasnę dzisiaj. Wierciłem się w łóżku z boku na bok. W końcu powstałem i podszedłem do zakratowanego okna mojej komnaty. W oddali za pasmem drzew, świeciło na wzgórzu małe światełko. Wioska jest zdumiewająco daleko, dotarcie tam zajmie około dwóch godzin. A jaka odległość od niej jest do wioski południowej? Na te pytanie nie znałem odpowiedzi. Ponadto jak tutejsi żołnierze odbiorą wieść, że wyruszą pod moim dowództwem na długą, nieprzynoszącą im dużo korzyści wyprawę? Zapewne ich zdaniem będę kolejnym wyrafinowanym mądralą, który umie tylko machać mieczem i wydawać nim rozkazy, zaś o przeprowadzaniu walk, oraz o technikach posługiwania się orężem nie mam pojęcia. Jak bardzo by się wówczas mylili. Trudno rzec, ile godzin wpatrywałem się jeszcze w gwiazdy, opierając się o parapet i myśląc o niczym. Jeżeli żołnierze z rana będą się buntowali, zagrożę im pręgierzem, jeżeli rygorystycznie nie podejdą do wydawanych przeze mnie poleceń.
Z nastaniem dnia, nie musiałem się dziwić, gdy przez dziedziniec od murów echem odbił się jęk marudzących wojaków, do których właśnie dotarła informacja od zastępcy generała o przekazaniu mi pałeczki przywódcy. Uśmiechnąłem się do siebie, widząc zbrojących się w pośpiechu rycerzy. Wyglądając z okna barbakanu, zastanawiałem się, cóż zrobić by jak najszybciej dostać się do północnej wioski. Zbyt chronicznie mi to zastanawianie się ostatnio wychodzi. Pewnymi krokami stąpając przez blanki, zebrałem pospiesznie myśli i ostatecznie ustaliłem, że robiąc za niefrasobliwego i asertywnego uda mi się szybko wywołać posłuszeństwo u nowego oddziału. Ponadto adekwatnie zaczną podchodzić do moich rozkazów.
Zbrojny oddział moich własnych żołnierzyków zaczął opuszczać wschodnią twierdzę, by gęsiego udać się w stronę twierdzy zachodniej. Wraz z sześcioma moimi zaufanymi jeźdźcami i dwoma grupami mieczników będę musiał udać się gościńcem na północ. Być może tam dostanę odpowiednie informacje od drwala miejscowego. Memoryzując wszystko, czego się dowiem od mieszkańców, oraz uzupełniając zapasy żywności, wyruszę inną drogą na południe, w stronę drugiej wsi. Być może rozwikłam przy okazji tą zagadkę &#8222;straszącego lasu&#8221;, o którym wspominał mi generał.
- Jak nastrój? Przed nami długa droga &#8211; zapytałem jednego z jeźdźców.
- Raczej taki sobie. Nie mam pojęcia, po co jedziemy zwiedzać jakieś wiochy. Jesteśmy od wojowania, od zadań specjalnych, a nie konwersowania z jakimś chłopstwem.
- Żołnierzu, robimy to dla spokoju króla i dobra nas wszystkich. Widziałeś, co się tu wczoraj działo.
- Ech&#8230; masz rację. A co jeśli nie wyciągniemy z wieśniaków żadnych istotnych wieści?
- Mam swoje sposoby. Od siły perswazji po groźby, gdy mnie wyjątkowo rozsierdzą swą odmową współpracy &#8211; kątem oka spojrzałem za siebie, by po chwili zdać sobie sprawę, że oddziały są dawno ustawione w szyk. Chwyciłem mocniej uzdę i pełnym głosem zakomenderowałem wymarsz. Dwie grupy uzbrojonych po zęby piechurów ruszyło przed siebie, zaś ziemia uginała się pod ich ciężarem. Z taką posłuszną grupą można bez obaw pokazać się w każdej wiosce. W razie jakichkolwiek problemów, nie zawaham się rozkazać wojakom wspomóc nieszczęsnych chłopów, którym przyszło mieszkać w tak oddalonej wiosce i w tak niebezpiecznym okresie. No nic. Czas nagli. Każda stracona minuta oddala nas od rozwiązania zagadki, która ostatnimi czasy dręczy nas wszystkich&#8230;"
Misja IV

1. Obsada:
Fabuła: Khelben
Konspekt mapy: Khelben
Mapa: DeBe
Skrypty: Kamyk, Michailoff
Testowanie: Michailoff, DeBe
Grafika mapy: brak
Ostatnio zmieniony 24 gru 2007, 23:13 przez Cav, łącznie zmieniany 2 razy.
Trejdmark i Kopirajt dla Cava!
Gość

Post autor: Gość »

Niezła jako pierwszy pobrałem daje 10,10 tylko nie podoba mi się to że mamy tak mało terenu na rozbudowe i że tak mało surowców
lucbach
Administrator Forum
Administrator Forum
Posty: 1893
Rejestracja: 24 lip 2005, 18:03
Lokalizacja: Szczecin
Kontakt:

Post autor: lucbach »

Ale fajnie - już pobieram i odpalam :) ! Potterze, może coś więcej? Grałeś w ogóle?

BTW: a gdzie ta fabuła?
lucbach,
administrator knights.sztab.com
Gość

Post autor: Gość »

tak i jeszcze gram dopiero buduje młyn bo zacząłem jakieś parę minut temu
Ostatnio zmieniony 24 gru 2007, 22:48 przez Gość, łącznie zmieniany 1 raz.
lucbach
Administrator Forum
Administrator Forum
Posty: 1893
Rejestracja: 24 lip 2005, 18:03
Lokalizacja: Szczecin
Kontakt:

Post autor: lucbach »

Zaraz, pogubiłem się:

plik 'mission1.dat' do folderu 'missions'?
plik 'save01.map' do folderu 'mmaps'?
lucbach,
administrator knights.sztab.com
Awatar użytkownika
Michailoff
Moderator
Posty: 933
Rejestracja: 15 paź 2005, 11:05
Lokalizacja: Kraków

Post autor: Michailoff »

Nie. Mapa ma iść do katalogu smaps, a misja (mission.dat) do missions.
Crimson (king) Michailoff
lucbach
Administrator Forum
Administrator Forum
Posty: 1893
Rejestracja: 24 lip 2005, 18:03
Lokalizacja: Szczecin
Kontakt:

Post autor: lucbach »

Dzięki - wyszło, że się w ogóle nie orientuję :P . Załączajcie zawsze proszę plik readme dla takich mniej kapliwych jak ja ;).
lucbach,
administrator knights.sztab.com
Awatar użytkownika
Cav
Użytkownik Forum
Posty: 1262
Rejestracja: 02 wrz 2007, 20:03
Lokalizacja: skontnikont
Kontakt:

Post autor: Cav »

Następnym razem damy plik readme, ale się czepiajcie Kamyka, to on mi dał tego linka, ja z nim nic nie robiłem ;)
Trejdmark i Kopirajt dla Cava!
Awatar użytkownika
Kamyk
Użytkownik Forum
Posty: 1161
Rejestracja: 14 mar 2007, 18:08
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Post autor: Kamyk »

Sorki już się przyzwyczaiłem nie dodawać readme. :P
Cavie jakbyś mógł wklej introdukcję napisaną przez Khelbena do pierwszego posta :)
Awatar użytkownika
Cav
Użytkownik Forum
Posty: 1262
Rejestracja: 02 wrz 2007, 20:03
Lokalizacja: skontnikont
Kontakt:

Post autor: Cav »

Ok, jak ją znajdziesz to moge wkleić...
Dobra już wkleiłem ;)
Trejdmark i Kopirajt dla Cava!
ODPOWIEDZ