[nowe misje] Dark Lord

Tutaj pobierzesz misje stworzone przez innych Fanów gry.

Moderatorzy: kuba11100, The Viking, Moderatorzy

ODPOWIEDZ
Kheli
Administrator Forum
Administrator Forum
Posty: 3391
Rejestracja: 03 wrz 2005, 11:20
Lokalizacja: Gdańsk
Kontakt:

Post autor: Kheli »

8. Ta misja jest obłędna! ^^. Gdy zaczynałem w nią pykać, musiałem trochę czasu przeczekać nim zakapowałem co się wokół mnie dzieje. Jakiś gród na południu, sojusznik obok się siecze z czarnym przeciwnikiem, a ja z kilkoma oddziałami stoję przy skałach. Gdy już zacząłem bardziej na poważnie grać, szybko kuszników ustawiłem za skałami na zachodzie. Topornicy, lekka jazda i halabardziści oczywiście osłaniali ich przed nadjeżdżającą kawalerią i zbrojnym orszakiem, składającym się z piechurów z mieczem, oraz kuszników. Na wschodzie ustawiłem już łuczników, pikinierów, oraz toporników z lekką jazdą, co by mnie bronili przed nadciągającymi ze wschodu siłami czarnego gracza. Gdy uporałem się z dwoma problemami, nadszedł czas bronienia siebie z południa. Gdyby nie sojusznik, mógłbym mieć zaiste spore problemy z wybronieniem się. Jak patrzałem tak ślepiami na te czarne zastępy; zdać się one mogły nie do pokonania. W pewnym momencie, gdy odparłem siły wrogie, misja zakończyła się sukcesem. Nie musiałem wspierać sojusznika, tłukącego się na południu z wataszkami.

9. Kolejna rewelacyjna misja, Ciemny Pan zaczyna mi powoli imponować swoją opętaną pomysłowością :). Trzeba odbić podupadające miasto; wyrywając je siłą z rąk uzurpatorów. Nowością były tu machiny oblężnicze, którymi szpanowali czarni przeciwnicy. Narobili mi nawet szkód, jednak całe szczęście, że moi łucznicy szybciej napinali łuki i zwalniali strzały z cięciw; niż machiny wojenne ładowały swoje pociski. Był taki ciekawy moment, że schowałem łuczników za murem, gdy z zewnętrznej strony, k'bramie nadjeżdżały trzy katapulty. Łucznicy z pierwszego rzędu szybko pozbyli się dwóch machin, jednak trzecia przez ten czas zdołała wypuścić na moich podwładnych kamienie. Od razu uśmierciły one prawie cały pierwszy rząd. Oj, mój gniew był ostry. Ale po minucie mi przeszło, gdy to wdałem się w wir walki, pomiędzy płonącymi budynkami. Zastanawiałem się kilka razy, gdy to moje oddziały powoli malały, czy dam radę pozbyć się danej grupy oponentów. Wydawało się to niemożliwe, na szczęście łucznicy pokazali klasę i wspomagali moich dzielnych wojów na nie pierwszej i nieostatniej mapie Ciemnego Pana :>.
lucbach
Administrator Forum
Administrator Forum
Posty: 1893
Rejestracja: 24 lip 2005, 18:03
Lokalizacja: Szczecin
Kontakt:

Post autor: lucbach »

Próbowaliście grać w misję 11? Arcytrudna, z czterema wioskami do pokonania... Ja zaczynałem już trzy razy, nie przeszedłem jej i rezygnowałem, mimo że wróg mnie nie pokonał. Jak Wasze wrażenia?
lucbach,
administrator knights.sztab.com
Awatar użytkownika
Warlike
Użytkownik Forum
Posty: 283
Rejestracja: 30 kwie 2006, 13:33
Lokalizacja: Gorlice
Kontakt:

Post autor: Warlike »

Lucbachu, mógłbyś dodać w pierwszym poście tematu 10 i 11 misję do ściągnięcia? :)
Awatar użytkownika
eks
Użytkownik Forum
Posty: 105
Rejestracja: 05 kwie 2007, 18:42

misja 11

Post autor: eks »

Tak próbowałem w nią grać i mnie rozwalili po 40 minutach gry.

PS- W czym oni robią te misje?Bo edytor misji chyba jeszcze nie wyszedł.
lucbach
Administrator Forum
Administrator Forum
Posty: 1893
Rejestracja: 24 lip 2005, 18:03
Lokalizacja: Szczecin
Kontakt:

Post autor: lucbach »

Warlike pisze:Lucbachu, mógłbyś dodać w pierwszym poście tematu 10 i 11 misję do ściągnięcia? :)
Jasne, niedługo dodam.

//edit
//Już dodałem.

@eks: mapy robią w edytorze map Kroma, a skrypt piszą w notatniku.
lucbach,
administrator knights.sztab.com
Awatar użytkownika
Kamyk
Użytkownik Forum
Posty: 1161
Rejestracja: 14 mar 2007, 18:08
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Post autor: Kamyk »

lucbach pisze:Próbowaliście grać w misję 11? Arcytrudna, z czterema wioskami do pokonania... Ja zaczynałem już trzy razy, nie przeszedłem jej i rezygnowałem, mimo że wróg mnie nie pokonał. Jak Wasze wrażenia?
Piekielnie trudna :shock:
Fioletowy gracz nie daje mi wydobywac węgla niszcząc co chwilę moje kopalnie :evil:
Tak więc z samymi drewnianymi jednostkami(z wyjątkiem kuszników pozostałych z początku gry)stawiam opór czarnemu, który przychodzi hordami żelaznego wojska.Oczywiście rozprawia się ze mną po paru minutach...kiedy zniszczył mi całe wojo postanowiłem dac sobie spokój :zraniony:
Jutro będę próbował dalej się z tym uporac.
Kheli
Administrator Forum
Administrator Forum
Posty: 3391
Rejestracja: 03 wrz 2005, 11:20
Lokalizacja: Gdańsk
Kontakt:

Post autor: Kheli »

Brrrrr ^^
To już moje trzecie podejście :P.
Gram już na kodach, bo nie mogę jej przejść :P. Mimo tego dalej dostaję baty. Nie wiem, której strony mam bronić. Tłukę się z fioletowym na południu, gdy mi tutaj kawaleria czarnego robi w mieście eskapadę. Wpisałem kody, bo w tym chaosie straciłem hutnika, czego się nie spodziewałem. Akurat budowałem mu mennicę, on był moją ostatnią skrzynią złota. Nie spodziewałem się, że go kawaleria stratuje w drodze do mennicy. Stworzyłem sobie potężnych mieczników w liczbie piętnastu, i teraz biegam zaledwie paroma łucznikami i jedną katapultą. Pomocników mam oszałamiająco małą ilość, złota brak, w mennicy jest trochę, ale transport towarów jest niezwykle szybki. Ciężka jazda czarnego gracza już mi drugą leśniczówkę zgarnęła. Chociaż... zacząłem drugie podejście świetnie. Wojuję, zaczepiam wroga na północy i na południu... na południu wyciągałem wroga łucznikiem i walczyłem przy moim mieście. Niby nie fair, ale wróg się łatwo nie dawał i przysyłał mu w tym czasie posiłki z tego samego sektora. Posiłki w liczbie kilka razy większych oddziałów, niż zdołałem wywabić. I tu dostali ode mnie tak wciry, że aż mnie zatkało. Nie spodziewałem się, że zginą tak łatwo z mojej ręki. Straciłem w tej potyczce dwóch mieczników. Pokonałem z trzydziestu mieczników z halabardnikami fioletowego gracza. A teraz tłuką mnie czarni. Aktualnie walczę z niedobitkami fioletowych i z pełnymi oddziałami czarnych, nie pomaga barykada pięciu wież porozstawianych na moście.

Misja nie nadaje się absolutnie na numer jedenasty w kampanii. :D Nie dałbym jej nawet numeru dwudziestego pierwszego w TSK. Tam dwudziestka była łatwiejsza. Dwa wejścia do obrony przed jednym graczem i trzema sektorami. Tutaj bronię się rozpaczliwie przed dwoma graczami i czterema sektorami. Nie tłukę się poza bazą. Moja gra polega tylko i wyłącznie na obronie. Szczerze przyznam, że moje miasto wzbogaciło się jedynie o kilka budynków. Nie robię wielkiego miasta, mam maleńką wiochę, obleganą przez najeźdźców. Nie odkryłem niczego, co jest za mostem, nie pokonałem żadnej z bram do fioletowego gracza, ni nie włamałem się siłą do tylnego wejścia jednego z jego sektorów. O czarnym drugim sektorze już nie wspominając. Jedyne, co zrobiłem, to wywabiłem kilka oddziałów z jego posterunku na południu. Masakrycznym faktem jest to, że ten jego drugi sektor atakuje i z zachodu i z południa. Jak przejdę etap na kodach, pogadamy o przechodzeniu moim bez nich.
Ale ubaw mam super ^_^ .

@ Zedytowane - Po trzech godzinach gry trzeciego podejścia, miewam się całkiem dobrze. Raz wpisany kod dużo specjalnie nie pomógł. Chodziło głównie o to, by mieć hutnika dzięki skrzyniom złota... ale i skorzystałem przy okazji na uzbrojeniu. Oczywiście po niedługim czasie kozaczenia przeciwnikowi, skończyło się moje szpanowanie piętnastoma miecznikami. Obecnie nie widać, żebym cokolwiek zyskał dzięki temu małemu oszustwu. 10 chlebów, czy desek więcej, to raczej nic.

Tak sobie wybudowałem bastion, wznosząc pięć wież tuż przy moście i myślałem, że to powstrzyma rycerski potop przeciwnika. Dostałem kilka razy po plecach, gdy mi leśniczówki demolowali. Włazili całą gromadą do miasta, witając się ze spotkanymi obywatelami w sposób ciachany. Całe szczęście, że udało mi się wtedy skonstruować trzy katapulty. Gdy wrogie oddziały po zniszczeniu leśniczówki wracały mostem do siebie, po drodze dostawały po głowach od pocisków miotanych przez moje machiny. Tak więc włamywali się do mnie całą gromadą; wracała zaledwie połowa do siebie. Jakiś czas później postanowiłem ponownie powalczyć z czarnym przeciwnikiem. Fioletowy nie dawał specjalnych oznak życia, oddziały jego cieniem spowite, to ruszyłem na spotkanie z tym silniejszym graczem. Wywabiłem jego kuszników do siebie, "wieże" rzucały w nich powitalne podarki, a moi kusznicy wtórowali katapultom podczas ostrzeliwania. Miałem wtedy imponujący jak na ten etap oddział kawalerii. Ciężkiej i lekkiej jazdy. Spodziewałem się, że zaraz z odsieczą czarnemu graczowi, ruszą jego rezerwy. I tak też się stało, więc wywabianie nie było tutaj wywabianiem pojedynczych oddziałów, a dosłownie całej armii. Ciężka jazda, miecznicy i halabardnicy wroga zapełnili most. Walka wręcz między nimi a moimi kawalerzystami toczyła się na początku tuż pod wieżami, w których siedzieli moi rekruci. Z biegiem czasu, ta walka wręcz zaczęła posuwać się coraz dalej w stronę mostu. Moi strzelcy dzielnie się sprawowali podczas tego boju. Chyba wyciągnąłem z ciemności wszystkie bojowe jednostki wroga, odpowiadające za pilnowanie tegoż miejsca. Wtem, słyszę z miasta dobiegające jęki. Nie mogłem ukryć konsternacji, gdy zobaczyłem fioletowe oddziały balujące sobie bezkarnie na moich ulicach. Błyskawicznie stworzyłem odpowiednią ilość toporników, mogących zmierzyć się z oprychami. Dotąd siedział cicho. A jak zacząłem zabawę z czarnym graczem - wielką bitwę o most - to fioletowemu nagle chciało się pokazać, że nadal żyje. Nie dość, że pokazać, to jeszcze udowodnić. Nasłał na mnie lekką jazdę, paru mieczników i oddział łuczniczy. Musiałem nagle zacząć działać na dwa fronty. Nie było to proste zadanie. Gdy tak wybijałem frajerskich jego strzelców i lekką jazdę, jego kilku mieczników wróciło do Mordoru... znaczy się, do ciemności. W tym czasie, strzelecka potęga kuszników straciła zasięg. Szybciutko przybliżyłem ich gdzie trzeba. Wypuściłem na wolność jeszcze kilku zbrojnych jeźdźców, by wsparli moich druhów.

Gdy to starcie wygrałem, czas przyszedł ukarać podłego partyzanta, co się zwie graczem fioletowym. Co prawda nie ruszyłem na jego wioskowy sektor na północnym-wschodzie, tylko na wejście wśród gór na południowym-wschodzie; ale to może dlatego, że formował tam w chaosie nowe oddziały. Nie mogłem dopuścić, by z kolei ten złożył mi wizytę. I to w czasie tak krótkim od ukończenia powyższej walki. Nie fatygowałem się, tylko dorobiłem paru wojów więcej. Moje dzielne machiny wojenne, w liczbie pięciu katapult, już toczyły się na drugi koniec wioski, by zza gór na południu mojej bazy ostrzeliwać idące gęsiego oddziały fioletowego przeciwnika. Tradycyjnie polazłem gdzie trzeba łucznikiem, by wywabić nie jeden oddział, tylko całą armię. Miała być to druga spora bitwa. Liczyłem, że dostanę po zadzie, gdy z ciemności ruszyła na mnie wataha uzbrojonych po zęby łamichrustów, zwących się powszechnie miecznikami, halabardnikami i ciężko-lekką jazdą. Ustawiłem przy południowym wejściu trzy wieże obronne, nieco dalej zaś jeszcze dwie, co by strzegły moich najbardziej wysuniętych kopalń węgla. Przy wtórze trąb i przy dźwiękach niesłyszalnego rogu rozegrała się kolejna pasjonująca bitwa, w której na początku wyszedłem bez szwanku. Ale zbrojny wąż pełzł dalej z ciemności w moją stronę. Kusznicy czerwonego gracza (moi! ^^) skryci za kopalnią węgla oddawali salwy w stronę lekkiej jazdy, próbującej przedostać się do mych machin oblężniczych. Wszystko zapowiadało się dobrze, dorabiałem nawet w czasie walki nowych wojów (pikinierów, halabardników, żołdaków) pojedynczo. Jednak trafiła kosa na kamień. Sznur kuszników i łuczników wytoczył się z nicości i rozwalił mi prawie wszystkie machiny. To było straszne! Poprzysiągłem mu [graczowi fioletowemu] zemstę. Ruszyłem jak nic moją kawalerią, nie zważając na lejących się halabardników z mą milicją i topornikami. Konni dojechali do fioletowych strzelców i wybili ich co do jednego. W tym samym czasie musiałem uciekać ocalałą katapultą. Wyciągnąłem z wrogiej bazy chyba cały sektor strzeżący wejścia, jak nie wszystkich jego wojów. Choć co do tego drugiego to mam jeszcze wątpliwości, gdy zobaczyłem gdzieś tam krzątającą się ciężką jazdę.

Po zwycięstwie i zapewnionej dobrej obronie (11 wież + moje oddziały) mogę zacząć przystępować do ofensywy. Czeka mnie wybicie kiepsko formujących się co pewien czas oddziałów czarnego gracza na moście. Później pozbycie się drugiego sektora czarnych rycerzy na południu. Co nieco na mapie odkryłem, już wiadome w jakich miejscach usytuowane są miasta graczy, teraz tylko opracować taktykę. Czarny przeciwnik miał naprawdę imponujące oddziały; szkolił ciągle i ciągle (nawet po trzech godzinach) tylko i wyłącznie ciężkozbrojnych żołnierzy. Nieważne co i kogo teraz wyszkoli. Zginie za te brutalne i perfidne najazdy na początku gry, niedające mi się skupić na rozbudowie miasta. Rozgromię i tego fioletowego gnidę, co mnie od tyłu zachodzi. Jak nie widzi, że jestem zajęty innym graczem, to niech mimo tego czeka, aż dam mu znać że może mnie atakować.

I to by było na razie na tyle.
Lucbachu, gdy zajdzie taka potrzeba, możesz tekst przetłumaczyć na angielski ;).
Ostatnio zmieniony 02 lip 2007, 13:17 przez Kheli, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
sTrANgE.pl
Użytkownik Forum
Posty: 47
Rejestracja: 17 wrz 2006, 20:43
Lokalizacja: Warszawa

Post autor: sTrANgE.pl »

ja narazie gram w misje 10 :) Za pierwszym razem odparlem poczatkowe ataki, lecz kusznicy wroga zabili mi wszystkich pomocnikow... Za drugim razem dwoiłem sie i troiłem i w koncu odparlem ataki. Wybudowalem szybko ratusz i powołałem zwiadowce, ktorym pobieglem na polnoc. Udalo mi sie wslizgnac zwiadowca na tyly miasta wroga mniej wiecej na srodku mapy kolo oddzialow lucznikow, topornikow i lekkiej jazdy czarnego gracza w momencie gdy rekrut z wiezy poszedl za potrzebą :) Okrazylem wschodnia wioske czarnego i postanowilem pobiec na zachod. Tam zobaczylem armie czarnego sformowana w kolumne... Dlugo nie moglem sie pozbierac po tym widoku... W koncu postanowilem pobiec na jej tyly. Zobaczylem tam 2 oddzialy kusznikow i 3 balisty. Zaatakowalem ich dla jaj ale okazalo sie ze 1 zwiadowca rozwalilem tych 24 kusznikow i 3 balisty :) Potem niestety zwiadowca zmarl mi z glodu ale wykonal bardzo dobra robote... Teraz jestem na etapie zbrojenia i mam zamiar zaatakowac z pozycji mojego sojusznika, "przypadkowo" wciagajac go w to starcie :)
Obrazek
FOR THE HORDE!!
Kheli
Administrator Forum
Administrator Forum
Posty: 3391
Rejestracja: 03 wrz 2005, 11:20
Lokalizacja: Gdańsk
Kontakt:

Post autor: Kheli »

Ja na śmierć zapomniałem, że wyszła misja dziesiąta. ;]
lucbach
Administrator Forum
Administrator Forum
Posty: 1893
Rejestracja: 24 lip 2005, 18:03
Lokalizacja: Szczecin
Kontakt:

Post autor: lucbach »

Khelben pisze:Lucbachu, gdy zajdzie taka potrzeba, możesz tekst przetłumaczyć na angielski ;).
Grrr, Khelbenie! Już ja się postaram, żeby nie zaszła potrzeba :twisted: .
lucbach,
administrator knights.sztab.com
ODPOWIEDZ